Przekształcaniem obrazu zajmował się m.in. Don Hahn, który miał już pewne doświadczenie w tej materii. – Pięć lat temu pracowaliśmy nad "Miasteczkiem Halloween" ("The Nightmare Before Christmas") – wspomina producent. – Było przy tym mnóstwo laboratoryjnej roboty, a całe przedsięwzięcie okazało się diabelnie pracochłonne i drogie. Niewiele się zmieniło – nadal jest to diabelnie drogie i pracochłonne. Piszemy specjalny scenariusz do wersji 3D. Ma on uwzględnić specyfikę tego środka wyrazu. Cały czas pamiętamy jednak o tym, jaką historię opowiadamy. Rozpisujemy wszelkie zmiany bardzo szczegółowo – klatka po klatce. Nie zdajemy się na przypadek. Nie można przesadzić z efektami, zwłaszcza w scenach lirycznych.
Nowa wersja "Pięknej i bestii" to nie tylko problem techniczny, ale także wyzwanie artystyczne. Był to bowiem pierwszy ręcznie malowany film, dla którego stworzono wersję 3D. – Niektórzy naiwnie myślą – ot, naciska się jeden guziczek i mamy wersję 3D – komentował Hahm. – Nic bardziej błędnego.
Trójwymiarowa "Piękna i Bestia" w kinach od 3 lutego.