Leopold Socha, w którego wciela się Więckiewicz, to Polak, który w czasie II Wojny Światowej uratował grupę Żydów przechowując ich w kanałach przez 14 miesięcy. Socha na początku nie robił tego bezinteresownie, jednak, gdy Żydom zabrakło pieniędzy nie przestał ich chronić.

Reklama

– Nie zadawałem sobie pytania, dlaczego Leopold Socha się zmienia. Nie wierzę w cudowne przemiany. Nie można odciąć się nagle od poprzedniego życia, to jest zawsze jakiś proces. Pomyślałem sobie, a Agnieszka Holland mnie w tym poparła, że najlepiej byłoby dla tej postaci, gdyby nie dało się znaleźć jednego, decydującego momentu przemiany – mówi Robert Więckiewicz.

Sochę poznajemy, jako drobnego złodzieja, człowieka, którym kieruje chęć zysku, jednak z jakichś powodów ratuje grupę Żydów narażając życie swoje i swojej rodziny. – Myślę, że robi to, dlatego, że spotkał się z tymi ludźmi. Nie sądzę, żeby Socha był antysemitą, był po prostu wychowany w pewnej rzeczywistości. Całe życie chodził do kościoła, słyszał, że to Żydzi ukrzyżowali Jezusa, to był prosty człowiek, robotnik, kanalarz, złodziejaszek... W momencie, kiedy spotyka się z tymi ludźmi w kanałach, z tymi dziećmi, które są mniej więcej w tym samym wieku, co jego córeczka, i zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, co grozi tym ludziom, zaczyna podejmować decyzje, które jego samego zaskakują – opowiada o swojej postaci Więckiewicz.



Aktor spotkał się na planie z trójką małych dzieci, które zagrały w filmie Holland drugoplanowe role. – Dzieci były fantastyczne i naprawdę miały bardzo trudno, ponieważ dekoracja, w której graliśmy, była nieprzyjemna i taplanie się w wodzie sprawiało trudność, a w prawdziwych kanałach było jeszcze gorzej. Dzieciaki były bardzo dzielne – powiedział Więckiewicz i podkreślił, że bardzo lubi pracować z dziećmi.

Reklama

Najlepiej pracowało się z nimi, gdy były zmęczone, bo nie rozrabiały tak bardzo... Dzieci oczywiście nie zdawały sobie sprawy, o czym dokładnie tu opowiadamy. Oszczędzaliśmy im drastycznych scen. Bardzo lubię pracować z dziećmi, ponieważ one są nieprawdopodobnie naturalne. Gdy Milla stanęła w tych kanałach i zaczęła śpiewać to wszyscy płakaliśmy. Oczywiście powtarzaliśmy tę scenę kilkanaście razy, bo myliła tekst, ale efekt jest niesamowity. Wszystkie dzieci zagrały wspaniale, moja filmowa córeczka też była niesamowita – mówi aktor.

Film Agnieszki Holland "W ciemności" to polski kandydat do Oscara pokazywany już w wielu krajach na świeci. Jak twierdzi Więckiewicz, jest to obraz, który pokazuje Zagładę w sposób uniwersalny, zrozumiały dla każdego widza na świecie. – Myślę, że ten film zrozumie każdy, ponieważ to jest uniwersalna historia. Pokazywaliśmy film już za granicą m.in. w Toronto i Chicago i tamci widzowie nie odbierają tego dosłownie, jako film o Holokauście. To jest rodzaj filmu psychologicznego, dotknięcia tajemnicy dobra i zła w tamtym czasie, w tamtej rzeczywistości – mówi Robert Więckiewicz.

"W ciemności" wchodzi na ekrany polskich kin 5 stycznia 2012 roku.