Ostrożnie, pożądanie! Cate Blanchett i Rooney Mara w melodramacie "Carol" [ZDJĘCIA]
1 Siłą obrazu Todda Haynesa są przede wszystkim kreacje Cate Blanchett i Rooney Mary. Ta pierwsza tradycyjnie posągowa, ale i momentami pretensjonalna, ciut przestylizowana choć idealnie pasująca do klimatycznego dzieła. Mara natomiast urzeka oszczędnością, spokojem, stonowaniem, wręcz wstrzemięźliwością. Choć jej bohaterką targają emocje, liczne niepewności, aktorka nie pozwala sobie na egzaltację, ekspresyjną szamotaninę.
Media / WILSON WEBB
2 Obie gwiazdy wspaniale się uzupełniają, doskonale zgrywają, prezentując swoisty aktorski taniec. "Carol" to najprościej mówiąc opowieść o pożądaniu, to jednak tylko jedna z warstw. Todd Haynes zdaje się pokazywać cienką granicę między autentycznym pragnieniem, a ciekawością; poszukiwaniem miłości, a chęcią sprawdzenia, czym ona tak naprawdę jest?
Media / WILSON WEBB
3 Żadna z kobiet nie jest cyniczna, wyrachowana, każda tak naprawdę żyje jednak w innym świecie, inne uwarunkowania je ukształtowały. Carol, która zna siebie, wie, czego chce, ma świadomość, że nie do końca może mieć to, czego chce, że życie, które by sobie wybrała zniszczyłoby bezpowrotnie jej rodzinę.
Media / WILSON WEBB
4 Dla Therese z kolei miłość, pożądanie są, a przynajmniej powinny być, czymś naturalnym, nieograniczonym sztucznymi konwenansami, społecznymi okowami. Jest jednak jeszcze młoda, niepewna siebie, poszukująca, ciekawa i nie do końca ufa swoim instynktom. By móc być razem, obydwie najpierw muszą stawić czoła przede wszystkim sobie.
Media / WILSON WEBB
5 "Carol" to pełen subtelności, niuansów film o miłości, tolerancji i byciu wiernym sobie. Piękna, powabna, zmysłowa historia.
Media