Terapia rodzinna z Kuleszą, Muskałą, Dorocińskim i Dziędzielem. "Moje córki krowy" w kinach
1 Musi dogadać się też z siostrą (Gabriela Muskała) i jej mężem (Marcin Dorociński) w kwestii opieki nad rodzicami. Sprawa nie jest łatwa ze względu na skrajnie różne temperamenty i osobowości sióstr. Bo kochają się i nie cierpią jednocześnie.
Kino Świat
2 Kinga Dębska sięga w swoim najnowszym filmie do własnych doświadczeń. Jej samej przyszło mierzyć się z odchodzeniem rodziców, z konfliktem z siostrą.
Kino Świat / Palka Robert
3 Dramat obyczajowy, wyciskacz łez? Ale nic bardziej mylnego. Dębska obiera inną drogę, o wiele trudniejszą i zarazem o wiele bardziej do widza przemawiającą – tragifarsę. W czasie seansu "Moich córek krów" śmiech miesza się z łzami – i trudno nawet powiedzieć czego jest więcej. Na koniec pozostaje ciepłe uczucie akceptacji, pogodzenia się z kolejami życia.
Media / Palka Robert
4 "Moje córki krowy" to bardzo ludzkie kino. I bardzo mocno po ziemi stąpające. Gdyby pokusić się o jakieś filmowe porównania, można by zapewne odwołać się do "33 scen z życia" Małgorzaty Szumowskiej, w których reżyserka mierzyła się ze śmiercią własnych rodziców i starała się pokazać śmierć jako część życia, w którym trzeba zadbać o tysiąc prozaicznych drobiazgów.
Kino Świat
5 Może u Dębskiej wnioski są podobne, ale droga jednak całkiem inna – bardziej na widza otwarta, lekka. Nie dziwi, że film zdobył już uznanie na świecie i że amerykańscy krytycy chętnie zobaczyliby go na swoich ekranach.
Media