Komedia "LARP. Miłość, trolle i inne questy" wejdzie na ekrany polskich kin 17 października.
Kto stoi za filmem?
|LARP. Miłość, trolle i inne questy" to fabularny debiut Kordiana Kądzieli, reżysera hitowego serialu Netflixa "1670". Film zapowiadany jest jako "zabawna i inteligentna komedia o dojrzewaniu, pierwszej miłości, niełatwych rodzinnych relacjach oraz poznawaniu swojej wewnętrznej siły"
Główną rolę w filmie zagrał jeden z najzdolniejszych aktorów młodego pokolenia – Filip Zaręba. Poza nim w obsadzie znaleźli się m.in. Martyna Byczkowska, Andrzej Konopka, Michał Balicki, Edyta Olszówka czy Andrzej Kłak. W filmie zobaczymy też Bartłomieja Topę w roli uwielbianego przez młodych ludzi pisarza – Louisa Lacroix.
Topa: Bardzo się wciągnąłem
Mój bohater jest Polakiem mieszkającym w Kanadzie. Mówi trochę po polsku, trochę po francusku. Buduje swój wizerunek z pewnym naddatkiem. Kreuje się na bardzo poczytnego pisarza, którego książki młodzież ceni i stawia na piedestale. Lacroix jest jednak bufonem. Ma się za magnata literackiego, niepokonanego wojownika i doskonałego kochanka. Oczywiście, wszystko to odbywa się w oparach absurdu, co spowodowało, że bardzo wciągnąłem się w tę historię– przyznaje aktor.
Chyba nigdy wcześniej moja charakteryzacja nie była aż tak rozległa. I to pod wieloma względami. To pomogło mi zbudować postać, która jest zauważalna. Do sceny, która opiera się na sztukach walki, trenowałem z kaskaderami. Oni ułożyli choreografię, którą później odtworzyłem. Jestem dość sprawny, więc szybko się z tym uporaliśmy. Miałem też zajęcia z coachem francuskiego. W szkole średniej liznąłem podstaw tego języka, ale jednak żeby mówić tak, jak Lacroix, musiałem trochę poćwiczyć – podkreśla Topa.
Topa wyznaje: Pisałem wiersze
Wydawać by się mogło, że w realnym życiu Bartłomieja Topy z Louisem Lacroix nic nie łączy. Prawda jest jednak nieco inna. Mimo że Topa nie wydał nigdy żadnej książki i nie marzył o tym, by zostać poczytnym pisarzem, to w młodości pisał wiersze.
W czasach, gdy dorastałem, nie było telefonów komórkowych. Jak chyba każdy młody człowiek, miałem więc swój notatnik, w którym zapisywałem różne rzeczy. W tym wiersze. Gdy byłem zakochany, pisałem o miłości, ale zdarzało mi się też tworzyć poematy o pierogach z wiśniami. Gdybym dobrze poszukał, pewnie gdzieś bym je znalazł. Może kiedyś do nich wrócę… – wyjaśnia aktor.
Pamiętam taki epizod z przeszłości… To były lata 70. albo 80., a więc głęboka komuna. Byłem małym chłopcem i uwielbiałem patrzeć na szybowce startujące z nowotarskiego lotniska. Któregoś razu przyleciał tam wiceminister kultury. Wujek zabrał mnie na spotkanie z nim. Przywitaliśmy się, a potem przez dwa dni nie myłem ręki, którą mu podałem. Tak bardzo byłem przejęty tym, że dotknąłem nią ministra. Gdybym jako nastolatek czytał książki Lacroix, a potem gdzieś go spotkał, pewnie zachowałbym się tak samo – dodaje Topa.
O czym opowiada film?
LARP to terenowa wersja gier RPG, której uczestnicy wspólnie tworzą i przeżywają opowieści spod znaku magii i miecza, wcielając się w wybrane przez siebie role. W tym niesamowitym, wymyślonym świecie Sergiusz (Filip Zaręba) jest prawdziwym herosem – męskim, dzielnym, niepokonanym. W świecie rzeczywistym – już niekoniecznie. Sytuacja chłopaka komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy w technikum pojawia się nowa uczennica – piękna Helena (Martyna Byczkowska), w której Sergiusz zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Niestety dziewczyna zaczyna kolegować się z grupą popularnych uczniów. Sergiusz czuje, że w starciu ze szkolnymi trollami ma nikłe szanse na zdobycie serca Heleny. Wszystko zmienia się, gdy niespodziewanie odkrywa tajemnicę nastolatki, a do miasta przybywa sławny autor bestsellerów (Bartłomiej Topa).
Ten film opowiada przede wszystkim o świecie młodych ludzi. Poznajemy trudności, z jakimi się mierzą. Widzimy, jak zmagają się z rzeczywistością i… dziadersami. Ale możemy spojrzeć na to wszystko też z zupełnie innej perspektywy – rodziców czy wychowawców. Wierzę, że wiele osób skłoni to do refleksji i pomoże im zrozumieć świat młodych ludzi. Lepiej przecież poznać bliżej ten świat, niż ciągle go krytykować i powtarzać: "za moich czasów było lepiej". Każde pokolenie ma swój czas i swoją specyfikę, swoje dobre i złe strony – przyznaje Bartłomiej Topa.