Zapytana kiedyś, jakim doświadczeniem jest praca z Benedictem Cumberbatchem, jego przyjaciółka Keira Knightley przyznała, że rzadko spotyka się aktorów tak ciekawych świata. "Jest milion sposobów na zagranie sceny, a on chce poznać je wszystkie. Uwielbiałam nasze wspólne ujęcia. Równie chętnie wracam myślami do chwil, kiedy wymykaliśmy się i nielegalnie paliliśmy papierosy. Przede wszystkim jednak urzekła mnie jego empatia na planie. Nie lubi, gdy ludzie są zdenerwowani albo niedoceniani. Kiedy coś takiego się dzieje, staje w ich obronie. To świadczy o tym, że jest nie tylko bardzo dobrym aktorem, ale również fantastycznym człowiekiem" – wspomniała na łamach brytyjskiego "Harpers Bazaar".

Reklama

Z takim samym zaangażowaniem Cumberbatch traktuje zarówno wielkie, komercyjne produkcje, jak i kino artystyczne. I choć ma za sobą lata pracy, wciąż mówi o wdzięczności za "niesamowity dar, jakim jest aktorstwo". Pasją nasiąkał od najmłodszych lat. Urodzony 19 lipca 1976 r. w Londynie, jest synem aktorskiej pary - Wandy Ventham i Timothy’ego Carltona. Rodzice nigdy nie narzucali mu, jaką drogę ma obrać w życiu, ale zadbali o jego edukację i wychowanie, posyłając go do Harrow, prywatnej szkoły średniej z internatem dla chłopców. Tam Cumberbatch wstąpił do grupy miłośników teatru i w wieku niespełna 13 lat zadebiutował jako królowa elfów Tytania w "Śnie nocy letniej" wg Szekspira.

Wsparcie rodziców

Studia aktorskie na University of Manchester i w London Academy of Music and Dramatic Art łączył z występami na scenie. Po spektaklu "Amadeusz", w którym grał najważniejszą rolę Antonia Salieriego, usłyszał od swojego taty, że sam nigdy nie zagrałby tego lepiej. "Powiedział: +wspieram cię i nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, co będziesz robił w przyszłości. Za każdym razem, kiedy o tym mówię, mam gulę w gardle. Takie błogosławieństwo to wielka rzecz, którą mężczyzna może powiedzieć swojemu synowi lub po prostu którą rodzic może powiedzieć dziecku. To, że moi rodzice są ze mnie dumni, motywuje mnie na co dzień" – przyznał, cytowany przez CBS News.

Reklama

Po studiach Cumberbatch dołączył do zespołu New Shakespeare Company, ale z czasem teatr przestał mu wystarczać. W 2002 r. pojawił się w filmie telewizyjnym "Fields of Gold" Billa Andersona, a w 2003 r. zadebiutował na wielkim ekranie w "Zabić króla" Mike’a Barkera. Rok później został obsadzony w roli głównej w "Hawkingu" Philipa Martina – biograficznej opowieści o fizyku Stephenie Hawkingu, u którego w młodym wieku zdiagnozowano stwardnienie zanikowe boczne. Kreacja ta zaowocowała nominacją do nagrody BAFTA TV. "To było bardzo emocjonujące doświadczenie. Jedna z tych ról, po której otrzymaniu przez kilka sekund czujesz uniesienie, po czym dociera do ciebie ogrom wyzwania, z którym musisz się zmierzyć" – powiedział aktor portalowi Collider.

Holmes otwiera drzwi

W kolejnych latach oglądaliśmy go m.in. jako Williama Pitta w "Głosie wolności" Michaela Apteda, Paula Marshalla w "Pokucie" Joego Wrighta, a także w tytułowej roli w "Vincencie van Goghu: Malowane słowami" Andrew Huttona. Międzynarodową popularność zapewniła mu rola Sherlocka Holmesa w serialu BBC "Sherlock", za którą otrzymał nagrodę Emmy oraz nominacje do Złotego Globu i nagrody BAFTA. "To była pierwsza otwarcie komercyjna rola, którą chciałem zagrać, a jednak miała w sobie coś tak klasycznego, że nie miałem poczucia, że jest to komercja dla samej komercji. Uważałem raczej, że ta postać jest wskrzeszana wyłącznie dla przyjemności, z poszanowaniem oryginalnego materiału, powieści Conana Doyle’a" – zwrócił uwagę w wywiadzie dla Collider.

Rola Holmesa otworzyła Cumberbatchowi wiele drzwi. W 2011 r. wystąpił obok m.in. Emily Watson w "Czasie wojny" Stevena Spielberga, a także w "Szpiegu" Tomasa Alfredsona, gdzie spotkał się na planie z Garym Oldmanem. W kolejnych latach zagrał m.in. założyciela WikiLeaks Juliana Assange'a w "Piątej władzy" Billa Condona i smoka Smauga w "Hobbicie: Pustkowiu Smauga" Petera Jacksona. "Sherlock ma w serialu rys socjopatyczny, Smaug to smok psychopata. Ja jednak bohaterów pozytywnych gram równie często jak negatywnych i robię to z taką samą przyjemnością" – mówił w Berlinie podczas spotkania z europejskimi dziennikarzami.

Reklama

Nominowany

2014 rok przyniósł Benedictowi pierwszą nominację do Oscara. Otrzymał ją za pierwszoplanową rolę matematyka i logika Alana Turinga w "Grze tajemnic" Mortena Tylduma. Kilka miesięcy później gościł w Krakowie na 7. festiwalu Mastercard Off Camera. Wizyta miała związek z promocją krótkometrażowego filmu "Little Favour" Patricka Viktora Monroe'a, w którym Cumberbatch zagrał i go wyprodukował. Podczas wydarzenia artysta został doceniony nagrodą "Pod Prąd" za "przyczynianie się w szczególny sposób do wspierania kina i kultury niezależnej". Ponadto odcisnął swoje dłonie na płycie, która została umieszczona w Krakowskiej Alei Filmowej.

Kolejną nominację do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej zdobył w 2022 r. za rolę błyskotliwego, złośliwego właściciela rancza Phila w "Psich pazurach" Jane Campion. We wrześniu 2021 r. podczas konferencji prasowej poprzedzającej światową premierę obrazu Cumberbatch zaznaczył, że "Psie pazury" to rzecz o toksycznej męskości. "Toksyczność jest częścią tego, kim jest Phil. Jest częścią jego energii, osobistej tragedii. Mogę zrozumieć, że jest defensywny, zaniepokojony tym, że stracił wszystko to, co zbudował, że jest samotny, odizolowany. Ale żeby tak było, trzeba się temu uważnie przyjrzeć. Wtedy staje się jasne, dlaczego skrzywdzeni ludzie usiłują zaszkodzić innym. Także w obecnych czasach silni, toksyczni mężczyźni są obecni chociażby na scenie politycznej, są światowymi liderami. Trzeba się z tym zmierzyć, położyć temu kres, ale najpierw trzeba to zrozumieć" – zwrócił uwagę.

W piątek 6 maja do polskich kin trafi "Doktor Strange w multiwersum obłędu" Sama Raimiego, w którym Cumberbatch zagra bohatera walczącego ze złem. W obsadzie znaleźli się też m.in. Elizabeth Olsen, Rachel McAdams i Benedict Wong. Szczegóły fabuły są trzymane w tajemnicy. "To będzie niesamowita, porywająca przejażdżka. Naprawdę. Tytuł oddaje wrażenia, jakie towarzyszą oglądaniu tego filmu, a już na pewno jego tworzeniu. Było w nim dużo szaleństwa, dużo multiwersum i dużo doktora Strange'a" – zapowiedział aktor w rozmowie z Total Film. To już kolejny obraz oparty na komiksie Marvela, w którym Brytyjczyk wcielił się w superbohatera. Zrobił to wcześniej m.in. w filmach "Spiderman: Bez drogi do domu" Jona Wattsa, "Avengers: koniec gry" Anthony'ego Russo i Joego Russo oraz "Thor: Ragnarok" Taiki Waititiego.

"Doktor Strange w multiwersum obłędu" to rzecz dla wielbicieli komiksowego świata spod znaku Marvela. Zupełnie inne oblicze aktora można oglądać w "Szalonym świecie Louisa Waina", który miał premierę na polskich ekranach przed tygodniem.