James Bond ma pecha. 25. Film o jego przygodach na początku bardzo długo nie wyszedł z fazy projektu (trwały awantury o kasę i obsadę, m.in. Tomasz Kota). Potem, podczas realizacji, zdjęcia potrwały dłużej niż zakładano.
„Nie czas umierać” miało wejść do kin w 2020 roku, ale tu znów wystąpiły problemy globalne. Wraz z nadejściem pandemii zamknięto kina na całym świecie. Producenci niemal natychmiast po pojawieniu się koronawirusa podjęli decyzję o tym, by premierę przenieść na jesień 2020 roku.
O tym, że to niemożliwe – wiemy. Decyzja o przesunięciu kinowej premiery na przyszły rok już zapadła. Ale to nie oznacza, że filmu nie zobaczymy szybciej. Jak chcą nam zasugerować niektóre media – być może nawet w tym roku.
Netflix i Apple mają toczyć bój o to, by „Nie czas umierać” trafiło od razu do ich serwisów. Być może jeszcze nawet na gwiazdkę 2020 roku. By tak się stało trzeba wyłożyć kwotę około 600 milionów dolarów.
W doniesieniach mediów jest jedno ale. Na razie zaprzecza im główni zainteresowani, czyli producenci. Być może dlatego, że negocjacje o dużą kasę lubią ciszę.
Premiera tak wielkiego tytułu od razy w serwisie streamingowym byłaby rewolucją. I ciężko sobie wyobrazić, by po niej świat filmowy wyglądał jeszcze tak, jak przed pandemią.