"Ikar. Legenda Mietka Kosza" to historia inspirowana życiorysem jazzmana (granego przez Dawida Ogrodnika), którego obiecującą karierę przerwała tragiczna śmierć. Mieczysława Kosza poznajemy jako kilkuletniego chłopca, urodzonego we wsi Antoniówka, który zachorował na jaskrę i z powodu braku możliwości natychmiastowego leczenia stracił wzrok, a następnie trafił do ośrodka dla niewidomych w Laskach. Tam odkrył, że muzyka może stać się sposobem na to, by na nowo zobaczyć świat. Talent i konsekwentna praca sprawiły, że Kosz stał się świetnym pianistą klasycznym, a następnie jazzowym. Odnosił liczne sukcesy w kraju i za granicą, ale poza sceną czuł się coraz bardziej samotny.

Reklama

Po pokazie prasowym filmu reżyser i scenarzysta Maciej Pieprzyca wspomniał, że twórczość i życiorys Mieczysława Kosza poznał za sprawą Piotra Adamczyka, kiedy pracowali nad filmem "Jestem mordercą". "Skłamałbym, gdybym powiedział, że znałem wcześniej jego utwory i zawsze chciałem zrobić ten film. Prawdę mówiąc, gdy Piotr zasugerował mi, żebym zwrócił uwagę na tę biografię, byłem bardzo sceptyczny, bo nie chciałem, żeby przypięto mi łatkę reżysera od kalek. Ale z ciekawości zacząłem słuchać jego muzyki, czytać o nim. Stopniowo się do niego przybliżałem. Decydujący okazał się moment, w którym poznałem splot paradoksów, który odłożył się na jego życiu. Najbardziej zainteresował mnie jako człowiek. Niepełnosprawność jest elementem w życiu Mietka Kosza - ważnym, ale nie najważniejszym" – zwrócił uwagę.

Jak dodał, "Ikar…" to film, który "dotyka istoty tego, jaki był Mietek Kosz". "Uważam, że najlepsze dla filmu fabularnego – podobnie jak dla literatury – jest prawdziwe zmyślenie. Polega ono na tym, że fikcja i prawda uzupełniają się. Potrzeba fikcji, by móc opisać i zrozumieć prawdę. Trudno mówić, że to jest historia jeden do jednego, bo nie dałoby się tego filmu w ogóle nakręcić. To jest bardzo subiektywna wizja fenomenu Mietka Kosza, ale jestem absolutnie przekonany, że dotknąłem istoty rzeczy. W sposobie pokazywania jest to film bardzo emocjonalny. Tak jak emocjonalny był Mietek Kosz, który grał tak jak czuł" – powiedział reżyser.

Reklama

Dawid Ogrodnik, który w filmie "Chce się żyć" Pieprzycy z 2013 r. także zagrał postać z niepełnosprawnością, przyznał, że początkowo scenariusz "Ikara…" wydał mu się zbliżony do tego, który przeczytał kilka lat temu. "Znając Maćka styl pisania, dostrzegłem, że konstrukcja znaczeń, zdarzeń jest podobna, tzn. dość linearna. Oczywiście, od razu chciałem zagrać tę postać i ta historia mnie wciągnęła, ale podjęliśmy decyzję, że przepatrzymy wszystko pod względem podobieństw i będziemy bardzo uważni, żeby nie wpaść w pułapkę powtarzania czegoś. Nawet na zasadzie podobieństw scen czy przejścia emocjonalnego. Szukaliśmy różnych inspiracji" – zaznaczył.

Aktor opowiadał także, że w historii Mietka Kosza odnalazł paralelę własnego życiorysu. "Ja też dosyć wcześnie opuściłem dom rodzinny, kształcąc się w bursie szkół artystycznych, w szkole muzycznej. Potem to wszystko zaczęło się rozjeżdżać z trochę innego powodu niż u Mieczysława Kosza. W moim przypadku instrument, na którym grałem, przestał być przekaźnikiem, który mi wystarczał jako nośnik emocji. Pojawił się teatr, który dawał więcej możliwości przekazu. W tym się wtedy zakochałem" – powiedział.

Leszek Możdżer, który odpowiada za muzykę do "Ikara…" i wystąpił w nim w roli epizodycznej, podkreślił, że praca przy tym filmie od początku wydała mu się powinnością. "Mietek Kosz to postać dramatyczna, ponieważ szybko zniknął i niewiele po sobie zostawił. Poza branżą jest właściwie kompletnie nierozpoznawalny. Kiedy tylko otrzymałem zarys propozycji, spojrzałem w kalendarz i okazało się, że nie mam na ten film czasu i nie ma szans, żeby to zrobić, więc zgodziłem się na współpracę (…). Robienie tej muzyki kosztowało mnie dużo życiowej energii, ale czułem że jako pianista grający solo, tak jak Mietek Kosz, byłem mu winien, żeby ludzie dowiedzieli się o kimś takim" – stwierdził.

Możdżer zwrócił uwagę, że Kosz pozostawił po sobie muzykę na światowym poziomie, ale nie zapisał się wystarczająco silnie w pamięci publiczności. "Bardzo się cieszę, że możemy przypomnieć tę postać, pomimo że jest ona trochę ciemna. Kiedy w podświadomości kontaktowałem się z polem energii, które nazywało się Mieczysław Kosz, było tam sporo czerni. Jest to postać zdecydowanie tragiczna. Pracowaliśmy wspólnie, żeby (…) z jego linii życia wydestylować coś, co jest warte pociągnięcia dalej. Wydaje mi się, że w tym filmie to się udało" – ocenił.

Film wejdzie na ekrany kin 18 października. W obsadzie znaleźli się również m.in. Piotr Adamczyk, Wiktoria Gorodeckaja, Justyna Wasilewska, Jowita Budnik, Maja Komorowska, Michał Filipiak, Grzegorz Mielczarek i Jacek Koman. Za zdjęcia odpowiada Witold Płóciennik, a za scenografię – Joanna Anastazja Wójcik.

"Ikar. Legenda Mietka Kosza" jest jednym z 18 filmów prezentowanych w Gdyni w Konkursie Głównym. Oprócz filmu Pieprzycy o najważniejsze nagrody festiwalu - Złote i Srebrne Lwy - ubiegają się m.in. "Boże Ciało" Jana Komasy, "Obywatel Jones" Agnieszki Holland, "Piłsudski" Michała Rosy, "Mowa ptaków" Xawerego Żuławskiego, "Słodki koniec dnia" Jacka Borcucha "Pan T." Marcina Krzyształowicza, "Supernova" Bartosza Kruhlika oraz "Ukryta gra" Łukasza Kośmickiego.

Najlepsze tytuły wyłoni jury w składzie: reżyser teatralny, filmowy i telewizyjny Maciej Wojtyszko (przewodniczący), scenografka Ewa Braun, producent Piotr Dzięcioł, aktorka Bożena Dykiel, montażysta Paweł Laskowski, scenarzystka i producentka Ilona Łepkowska, reżyserka Maria Sadowska, reżyser dźwięku Nikodem Wołk-Łaniewski oraz autor zdjęć filmowych i reżyser Jerzy Zieliński.

Laureatów poznamy podczas gali zamknięcia festiwalu, która odbędzie się w sobotę wieczorem.

Trwa ładowanie wpisu