Aktywność medialna Quentina Tarantino, związana z premierą filmu "Pewnego razu... w Hollywood" przynosi odpowiedzi na pytania, które fani twórcy zadają sobie od lat. Jednym z nich było marzenie o tym, by powstała dalsza lub wcześniejsza część kultowego filmu "Pulp Fiction". Trzygodzinny film, który szturmem zdobył kina w 1994 roku do dziś uważany jest za jeden z symboli kina końca XX wieku. Fan znają cytaty z obrazu na pamięć. Część z fraz, a nawet całe sceny i kadry, weszły do pop- i kultury.
Cytowany przez IndieWire Tarantino odpowiedział, że miał w głowie wstępną koncepcję prequelu, którego akcja miała się rozgrywać w stolicy Holandii.
- Miałem wstępne założenie - powiedział reżyser. - Akcja miała mieć miejsce w Amsterdamie, w czasie, gdy Vincent (John Travolta z „Pulp Fiction”) tam przebywał. Prowadził jakiś klub dla Marsellusa Wallace'a - przebywał tam przez kilka lat. W pewnym momencie, Vic (Michael Madsen z „Wściekłych psów”) pojawia się, by go odwiedzić. To był ich weekend. To, co im się dokładnie lub w co się wpakowali... Nie, nigdy jeszcze nie zająłem się tak daleko tematem.
Czy prequel powstanie? Mało prawdopodobne, ale wykluczyć tego nie można. Na pewno zaś istnieje szansa na to, że bohaterowie sięgnęliby w nim po słynnego "Royale with cheese".