Patryk Vega w opublikowanym na Facebooku oświadczeniu stwierdza, że grana przez Królikowskiego postać to nie Misiewicz, zaś cała "Polityka" to jedynie "wizja artystyczna".

Reklama

Vega przyznaje, że "zapędził się w agresji" i przeprasza byłego rzecznika MON za wszystkie złe słowa, jakie w jego stronę kierował.

"Oświadczam, że postać grana przez aktora Antoniego Królikowskiego nie jest Bartłomiejem Misiewiczem, a fabuła Filmu jest jedynie wizją artystyczną. Wyrażam ubolewanie, że w toku promocji Filmu nie zanegowałem rozszyfrowania tej postaci jako Bartłomieja Misiewicza. Jestem katolikiem, żałuję, że zapędziłem się w agresji i przepraszam za użycie przykrych słów w stosunku do Pana Bartłomieja Misiewicza w wywiadzie telewizyjnym udzielonym Panu Redaktorowi Bogdanowi Rymanowskiemu" – czytamy we wpisie Patryka Vegi na Facebooku.

Reklama

Bartłomiej Misiewicz pozwał Patryka Vegę

Wcześniej pozew z powództwa b. rzecznika i szefa gabinetu politycznego MON Bartłomieja Misiewicza przeciwko twórcom i dystrybutorom filmu "Polityka" Patryka Vegi wpłynął do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Misiewicz domagał się m.in. przeprosin w prasie i 1 mln zł.

Pozwanymi byli: reżyser filmu, spółka producencka i dwa podmioty związane z dystrybucją filmu.

- Bartłomiej Misiewicz zobaczył w materiałach promocyjnych publikowanych przez pana Patryka Vegę postać filmową wzorowaną na jego osobie, postać, której był prototypem i której to, że pan Misiewicz był prototypem każdy może zaobserwować z łatwością. Wolność artystyczna nie może pozwalać na obrażanie, wyśmiewanie i poniżanie– mówił dziennikarzom reprezentujący b. rzecznika MON adwokat Zbigniew Krueger.

Bartłomiej Misiewicz domagał się umieszczenia przed napisami początkowymi filmu informacji o możliwości naruszenia jego dóbr oraz informacji, że sceny z postacią wzorowaną na jego osobie są nieprawdziwe i nie odzwierciedlają rzeczywistości. Chciał również przeprosin w prasie i zadośćuczynienia w kwocie 1 mln zł.

Jak podkreślił adwokat, wskazana kwota wynika m.in. ze skali naruszenia dóbr. - Nie było nigdy jeszcze naruszenia na taką skalę - nie mówiąc już o samych odtworzeniach tych filmików wrzucanych (do sieci) przez pana Vegę. To było powielane od początku czerwca przez wiele mediów – powiedział. Jak dodał, pod uwagę wzięta została również kwestia zysków, jakie przynoszą filmy Patryka Vegi.

Adwokat powiedział, że w pozwie zawarto m.in. wycięcia z filmu niektórych, najbardziej obraźliwych dla Misiewicza scen. - Brak zakazu dystrybucji na czas trwania procesu zniweczyłby ewentualne uwzględnienie powództwa. Patryk Vega twierdzi, że premiera filmu będzie tak czy siak 6 września - ja ufam i mam nadzieję, że premiera filmu będzie wcześniej, ale w Sądzie Okręgowym w Poznaniu – złożyliśmy wniosek, by sąd ten film obejrzał – podkreślił.

Pytany o to, jakie sceny, wątki zawarte w materiałach promujących produkcję Vegi spowodowały, że Bartłomiej Misiewicz uznał, że naruszono jego dobra powiedział, że są to "przede wszystkim wątki brania łapówek, zażywania narkotyków oraz homoseksualnego romansu postaci, której prototypem jest pan Misiewicz z postacią graną przez aktora Janusza Chabiora, która, jak mniemam, wciela się w Antoniego Macierewicza".

Reklama

- Pan Misiewicz nie jest homoseksualistą. Nikt nikomu nie zagląda do sypialni, ale jeżeli używamy wątku romansu homoseksualnego po to, żeby ośmieszyć, po to, żeby poniżyć to jest to w mojej ocenie brzydkie, homofobiczne i też nie powinno mieć miejsca– dodał.

Reżyser skomentował w jednym z serwisów społecznościowych informację o żądaniu zakazu dystrybucji jego filmu. - Misiu, dla ciebie i wszystkich, którzy chcą blokować mój film, mam wiadomość: premiera filmu "Polityka" tak czy inaczej nastąpi 6 września. Jeśli nie w polskich kinach, to w Chinach, dlatego, że film zostanie wówczas wrzucony na chińskie serwery – powiedział Patryk Vega. Jak dodał, próba blokowania emisji filmu "tylko napędza jego oglądalność".

Do sprawy filmu Patryka Vegi odnosił się w czerwcu m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak mówił kampania reklamowa wokół filmu "Polityka" ma pokazać jego obóz polityczny jako "ludzi złych, zdemoralizowanych, który nie służą Polsce, którzy dopuszczają się różnego rodzaju bezeceństw".