Dystrybutor filmu Vinterberga, Exponenta Film, poinformował, że zwrócił się o pozwolenie do ministerstwa kultury 10 kwietnia br. i 30 kwietnia zostało ono wydane. Firma zapowiedziała premierę na 27 czerwca.

Światowa premiera "Kurska" odbyła się we wrześniu 2018 roku, do kin w Polsce film wszedł trzy miesiące później.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Exponenta Film zapewniła w komunikacie, że twórcy filmu "z wielkim taktem i delikatnością podeszli do pracy nad filmem i dogłębnie zbadali tragedię" rosyjskiego okrętu.

Po światowej premierze w zeszłym roku niezależny rosyjski portal Meduza wyrażał wątpliwość, czy "Kursk" wejdzie na ekrany w Rosji. Krytyk filmowy Jegor Moskwitin prognozował, że obraz Vinterberga, choć dobry, raczej nie spodoba się tamtejszym widzom. Recenzent wytykał twórcom filmu dość powierzchowne przedstawienie realiów życia mieszkańców Murmańska i oceniał, że Rosjan śmieszyć będzie akcent angielskojęzycznych aktorów.

Reklama

Film Vinterberga oparty jest na książce Roberta Moore'a "A Time to Die". W 2017 roku magazyn "The Hollywood Reporter" utrzymywał, że w pierwszej wersji scenariusza "Kurska" znajdowała się wzmianka o prezydencie Rosji Władimirze Putinie, który wymieniany był także w książce Moore'a. Zniknięcie Putina ze scenariusza dziennikarze "The Hollywood Reporter" wiązali z obawami wytwórni filmowych przed atakiem hakerskim podobnym do tego, którego celem padło Sony Pictures z powodu filmu "Interview". Powodem ataku był wówczas pokazany w filmie wątek zamachu na przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Una.

Reklama

Radio Swoboda, opisując film Vinterberga po światowej premierze, zauważyło, że władze rosyjskie wciąż niechętnie wspominają o tragedii Kurska, a prezydent Władimir Putin nadal jest krytykowany za to, że mimo tragedii nie przerwał wówczas urlopu w Soczi.

Kursk, okręt podwodny o napędzie atomowym, zatonął w czasie manewrów na Morzu Barentsa 12 sierpnia 2000 roku. Zginęła cała licząca 118 osób załoga. Według ustaleń śledztwa na Kursku eksplodowała jedna z torped, która wywołała reakcję łańcuchową. Zdaniem niezależnych mediów są podstawy, by sądzić, że 23 marynarzy zmarło dopiero trzy doby po katastrofie i teoretycznie można było ich uratować, gdyby od razu zwrócono się o pomoc do zagranicznych ratowników.