"Obywatel Jones" Agnieszki Holland, którego światowa publiczność zobaczyła po raz pierwszy w niedzielę, znalazł się wśród 17 filmów walczących o nagrody główne – Złotego i Srebrne Niedźwiedzie – tegorocznego 69. Berlinale. Zgodnie z zapowiedzią twórców jest to oparta na faktach historia młodego walijskiego dziennikarza Garetha Jonesa piszącego w latach 30. XX wieku, który odkrył tajemnicę Wielkiego Głodu na Ukrainie. Publikacje Jonesa nie tylko pokazały Zachodowi, co działo się na Ukrainie, ale także zainspirowały George'a Orwella do napisania "Folwarku zwierzęcego".

Reklama

Jak podkreślił krytyk filmowy Łukasz Knap, film Agnieszki Holland "otwiera oczy". "To nie strona artystyczna jest w nim najważniejsza. Ten film niesie przede wszystkim fantastyczny temat, który praktycznie nigdy nie był poruszany przez kino, tzn. Wielki Głód na Ukrainie, w czasie którego zmarło ponad 3 mln ludzi, a jeśli się rozciągnie ten czas na lata 1921-1947 to na Ukrainie z głodu zginęło ponad 10 mln ludzi. Wydaje mi się, że to są fakty, o których właściwie już nikt nie pamięta (…). Na konferencji prasowej dziennikarze dziękowali Agnieszce Holland za ten film" – powiedział w rozmowie z PAP.

Trwa ładowanie wpisu

Dodał, że "Obywatel Jones" to "dramat historyczny, który dosyć mocno trzyma się faktów". "Część, która rozgrywa się na Ukrainie, jest raczej fantasmagoryczna. W tych scenach Agnieszka Holland trochę ucieka od realizmu, pokazując skutki Wielkiego Głodu. Potem, gdy główny bohater dociera do kołchozów i wiosek ukraińskich, wtedy Agnieszka Holland stara się trzymać widza na dystans, tzn. nie pokazuje pełnej skali tej przemocy. Natomiast jest to jeden z pierwszych filmów o Wielkim Głodzie i myślę, że jest to próba mierzenia się z tym tematem" – podkreślił krytyk.

Reklama

Knap zwrócił uwagę, że Konkurs Główny 69. Berlinale "okazuje się bardzo różnorodny". "Pokazywano już niemieckie filmy, które rozczarowały i bardzo kontrowersyjny obraz "The Golden Glove" Fatiha Akina o seryjnym mordercy z Hamburga. To jest film zupełnie szokujący. On ma recenzje, w których otrzymuje albo jedną gwiazdkę albo pięć gwiazdek. Tzn. albo ktoś stwierdza, że to jest potworne plugastwo, które powinno być zakazane, albo uważa, że to jest arcydzieło. Żaden film, póki co, nie budzi tak wielkich kontrowersji. Podejrzewam, że film Agnieszki Holland będzie oceniony raczej dobrze. Nie jest to chyba film na Złotego Niedźwiedzia, ale kto wie. Myślę, że może dostać jakąś nagrodę" – ocenił.

W ocenie krytyczki filmowej Oli Salwy "Obywatel Jones" zasługuje na ocenę bardzo dobrą. "Jest to film pod wieloma względami ważny i wyjątkowy. Przede wszystkim ze względu temat: choć Hołodomor jest w Polsce znanym tematem, ostatnio także z książki Anne Applebaum +Czerwony głód+, więc nie jest to więc z naszej perspektywy otwieranie nieznanego rozdziału w historii, ale to istotny temat, o którym zawsze warto mówić. Z drugiej strony jest to też film szalenie współczesny. On jest tylko osadzony w latach 30. XX wieku. Tak naprawdę opowiada o współczesności, o manipulowaniu faktami przez siły polityczne, prasę ukierunkowaną w konkretny sposób i przez korporacje. To, czym jest prawda i jak istotne jest docieranie do niej, to jeden z głównych tematów tego filmu" – wyjaśniła.

Salwa zwróciła uwagę, że film Holland jest "opowiadany bardzo klasycznie". "Wiem, że wiele osób nie jest przyzwyczajonych do tak klasycznego, spokojnego sposobu opowiadania, który - moim zdaniem - jest adekwatny do tematu. Absolutnie wyśmienita jest praca operatora Tomasza Naumiuka. Myślę, że to mocny kandydat do nagrody. James Norton wcielający się w tytułową rolę to też bardzo poważny kandydat do nagrody aktorskiej. Gareth Jones to pierwszy od dawna bohater, który jest +po prostu dobry+, nie jest złym, złamanym człowiekiem, który nagle pod wpływem okoliczności się zmienia. Ma silny system wartości, którego się trzyma. Początkowo jest zafascynowany ZSRR i doświadcza głębokiego rozczarowania systemem mającym być współczesną utopią. To także pod tym względem wyjątkowy film – przez to, jakim człowiekiem jest główny bohater i jak zachowuje się w trudnych okolicznościach" – powiedziała.

Reklama

Założyciel portalu FirstShowing.net Alex Billington ocenił, że "Obywatel Jones" to "jeden z lepszych filmów prezentowanych podczas tegorocznego Berlinale". "Warty obejrzenia, zwłaszcza jako wyraźne porównanie do dzisiejszego stanu świata" – napisał na Twitterze.

Założyciel brytyjskiego "Electric Ghost Magazine" David Hughes przyznał, że film polskiej reżyserki "niezwykle go poruszył". "Nie potrafię wystarczająco wyrazić swojego zachwytu nim" – czytamy w twitterowym wpisie.

David Ehrlich ("IndieWire") podkreślił, że film Holland to "wyraźne wezwanie dla nowego pokolenia dziennikarzy". "To film mający inspirować odwagę, której będą potrzebować, by odkryć najgorsze fakty świata" – stwierdził.

Według Guy’a Lodge’a ("Variety") "Obywatel Jones" "jako dramat czasami usiłuje wyjść z własnej drogi, ale jego przesłanie ma konkretną siłę".

David Rooney ("The Hollywood Reporter") zwrócił uwagę, że film jest "szalenie nierówny". Według niego, scenarzystka Andrea Chalupa "nie wie, kiedy ruszyć akcję". "Nawet jeden z najciekawszych opisów okrucieństwa - który jest uważany za część inspiracji dla alegorii George'a Orwella +Folwark zwierzęcy+ - staje się uciążliwym, powracającym kadrem odwracającym uwagę od niezwykłej historii Garetha Jonesa" – stwierdził. Dodał, że ten fragment miał dla Chalupy "osobiste znaczenie". "Jej dziadek urodził się na farmie we wschodniej Ukrainie i przeżył Hołodomor, a następnie został aresztowany i torturowany przez sowiecką tajną policję podczas czystek Stalina" - wyjaśnił.

"Agnieszka Holland nie wynalazła kina na nowo. Także Wielki Głód nie jest nowym tematem, szczególnie w narodowym kinie ukraińskim. Pomimo tego ten film jest ważny i w swoim pozbawionym zarówno formalnych, jak i politycznych upiększeń stylu stanowi ważny wkład do konkursu, którego tematem jest przecież polityka w prywatności, a w którym dotychczas pokazano jedynie miłosny wyciskacz łez z Danii, mongolską pustynię i macedońską zwariowaną satyrę" – pisze z kolei niemiecka krytyczka Barbara Wurm w "Tageszeitung".

"Komu w tym miejscu do głowy nie przyjdą Trump, Putin i ich koledzy, ten nic nie zrozumiał z tego filmu" – przytacza myśl recenzentki "Deutsche Welle".

O filmie Holland bardzo pozytywnie pisze także recenzent "FAZ" Andreas Kilb. Bohater filmu, dziennikarz Gareth Jones widzi na Ukrainie coś, co sprawia, że "zamiera mu palec na wyzwalaczu aparatu fotograficznego". Jest rok 1933 i ofiary Wielkiego Głodu wrzucane są na taczki: mężczyźni, kobiety, płaczące niemowlęta. "Jones rezygnuje ze zdjęcia, które chciał zrobić" – podkreśla dziennikarz.

"Holland pokazuje też kanibalizm, lecz w pamięci pozostaje właśnie ta scena (rezygnacji ze zdjęcia), ponieważ pokazuje ona coś, czego się nie spodziewaliśmy. Coś, co stało się rzadkie w kinie i na festiwalach, a jeszcze rzadsze na rynkach. Nazwijmy to staromodnym słowem – moralność" - konkluduje krytyk.

Podczas niedzielnej konferencji prasowej poprzedzającej wieczorną premierę Holland podkreśliła, że scenariusz do filmu od początku wydawał jej się "porywający". "Przedstawił historię w sposób niezwykle klarowny, przejmujący i niekonwencjonalny. Przekonał mnie, że chciałabym o tym opowiedzieć. Uważam, że Wielki Głód był jedną z najstraszniejszych zbrodni przeciwko ludzkości, dokonanych w XX wieku przez człowieka lub przez reżim, w dodatku mało znaną. Poczułam jakby duchy przeszłości w jakiś sposób wołały o naświetlenie tej zbrodni, jakby domagały się sprawiedliwości. Opowiedzenie o tym było dla mnie moralnym obowiązkiem" – powiedziała.

Jak dodała, film stawia pytania m.in. o to, czym są: obiektywne dziennikarstwo, fake newsy, alternatywna rzeczywistość i propaganda, która "łatwo rozprzestrzenia się w świecie pełnym podziałów". "Czym bardziej zaawansowane były nasze prace nad filmem tym bardziej, niestety, te pytania stawały się odpowiednie (…). Wierzę, że nie istnieje demokracja bez wolnych mediów" – zaznaczyła Holland. Dodała, że triada "tchórzostwo polityków, korupcja mediów i obojętność ogółu społeczeństwa otwierają drzwi do katastrofy, ukazanej na ekranie, która wydarzyła się w XX wieku". "Dlatego uznałam, że opowiedzenie o tym będzie istotne nie tylko z powodów moralnych, ale także politycznych" – wyjaśniła reżyserka.

"Obywatel Jones" to kolejny tytuł Holland pokazywany na Berlinale po "Gorączce", która uczestniczyła w Konkursie Głównym w 1981 r. i "Pokocie", wyreżyserowanym wspólnie z Kasią Adamik i uhonorowanym w 2017 r. Nagrodą im. Alfreda Bauera za "otwieranie nowych perspektyw w sztuce". Autorem zdjęć do filmu "Obywatel Jones" jest Tomasz Naumiuk, a współproducentką i autorką scenariusza – Andrea Chalupa. Zdjęcia zrealizowano m.in. w Katowicach i Dąbrowie Górniczej. W polsko-brytyjsko-ukraińskiej koprodukcji wystąpili m.in. Vanessa Kirby, Peter Sarsgaard, Michalina Olszańska i Krzysztof Pieczyński. Jesienią film trafi na ekrany polskich kin.

Trwa ładowanie wpisu

W Konkursie Głównym "Obywatel Jones" będzie rywalizował m.in. z obrazem duńskiej reżyserki Lone Scherfig "The Kindness of Strangers", która w 2001 r. otrzymała Srebrnego Niedźwiedzia za "Włoski dla początkujących". Szanse na najważniejsze nagrody Berlinale mają także m.in. filmy: "By the Grace of God" Francoisa Ozona, "The Golden Glove" Fatiha Akina ,"The Ground beneath my feet" Marie Kreutzer, a także "Elisa & Marcela" Isabel Coixet.

W sekcji konkursowej Generation 14plus obejmującej filmy dla młodzieży zaprezentowana została m.in. krótkometrażowa animacja Joli Bańkowskiej "Story". Obraz stanowi próbę refleksji nad współczesnym człowiekiem w dobie wszechobecnej technologii. "Story" opowiada o ludziach samotnych, zagubionych lub obojętnych na otaczający świat.

W sekcji Berlinale Special pokazano m.in. polsko-amerykańską koprodukcję "Kto napisze naszą historię?" w reż. Roberty Grossman, która przedstawia historię twórców podziemnego archiwum getta warszawskiego, tzw. Archiwum Ringelbluma. W filmie unikatowe materiały archiwalne przeplatają się ze scenami fabularyzowanymi, w których zobaczyć można m.in. Piotra Głowackiego, Karolinę Gruszkę i Jowitę Budnik.

W ubiegłym roku ze statuetką z Berlinale wróciła Małgorzata Szumowska. Jej film "Twarz" uhonorowano Srebrnym Niedźwiedziem – Grand Prix Jury. W 2015 r. Szumowską została nagrodzona Srebrnym Niedźwiedziem za najlepszą reżyserię za "Body/Ciało", a w 2013 r. za film "W imię…" otrzymała Nagrodę Teddy, przyznawaną filmom o tematyce LGBT. W 2016 r. Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszy scenariusz zdobył Tomasz Wasilewski, twórca "Zjednoczonych stanów miłości".

Najlepsze filmy tegorocznego festiwalu poznamy podczas uroczystej gali, która odbędzie się w sobotę wieczorem w Berlinale Palast. Pracami jury kieruje francuska aktorka Juliette Binoche. 69. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie potrwa do niedzieli.