W ciągu ostatnich siedmiu lat Katherine Heigl zagrała w jednym rewelacyjnym filmie ("Wpadka"), dwóch całkiem niezłych ("Och, życie", "Brzydka prawda") i dwóch słabych ("Pan i Pani Kiler", "27 sukienek"). Teraz sprawdza "Jak upolować faceta"?
Heigl wciela się w nim w 30-letnią singielkę (tym razem ciemnowłosą) Stephanie Plum, która mimo szczerych chęci i wielkiego uporu przegrywa swoją prywatną walkę z recesją. Gdy traci pracę i samochód, pomoc oferuje jej kuzyn. Stephanie zostaje łowczynią nagród, a za cel obiera sobie ściganego przez policję byłego kochanka.
Miało być romantycznie, sensacyjnie i śmiesznie. Jednak romantyzm szybko wyparowuje z gęstej od absurdów fabuły, a humor – cóż, jeśli ktoś uzna za jego przejawy niewybredne seksistowskie dowcipy oraz to, że główna bohaterka jest, delikatnie rzecz ujmując, mało inteligentna, z pewnością będzie się świetnie bawił. Wspomniane mankamenty tym trudniej jest wybaczyć twórcom filmu – a właściwie twórczyniom – jeżeli weźmie się pod uwagę, z jakim materiałem miała do czynienia scenarzystka, adaptując bestseller, na którego podstawie nakręcono "Jak upolować faceta".
Książka Janet Evanovich pod tym samym tytułem do szczególnie ambitnych nie należy, ale zawiera tak dużą dawkę autentycznie zabawnych sytuacji i dialogów, że swobodnie mogłaby nimi obdzielić kilka nieudanych hollywoodzkich komedii. Tym razem nie starczyło nawet na jedną.
JAK UPOLOWAĆ FACETA | reżyseria: Julie Anne Robinson | dystrybucja: Monolith Video