Podczas sesji terapeutycznej zostaje zamordowany jeden z pacjentów. Śledztwo dostaje krakowska prokurator Agata Szacka (Maja Ostaszewska). Prowadzi je wspólnie z doświadczonym policjantem Sławomirem Smolarem (Marek Bukowski). Ale dochodzenie kieruje ich na zupełnie nieoczekiwane ślady: w zbrodnie zamieszani są dawni funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, dziś opływający w luksusy. Ubecy gotowi są przekupić śledczych, a gdy im się to nie uda, bez wahania spróbują ich wyeliminować. Szacka i Smolar będą się więc musieli zmierzyć z przeciwnikiem znacznie bardziej niebezpiecznym, niż im się początkowo wydawało.
"Uwikłanie" jest jak na polskie – przyznaję, niezbyt wysokie – standardy całkiem udanym filmem sensacyjnym. Szkoda jedynie, że Jacek Bromski postanowił z powieści Miłoszewskiego wyciągnąć przede wszystkim wątek ubecko-IPN-owski, w książce znacznie ciekawsze są bowiem osobiste relacje i rozterki głównego bohatera. I tu ciekawostka: powieściowy prokurator Teodor Szacki stał się w filmie dwiema osobami. Jeśli twórcy "Uwikłania" postanowią – co nie byłoby wcale takim złym pomysłem – także zekranizować drugą część książki Miłoszewskiego, mogą mieć w związku z tym niemałe problemy.