Historia jest prosta. Młoda dziewczyna Ali (Aguilera) chce się wyrwać z zabitej dechami dziury, gdzie przy odrobinie szczęścia ma szansę zostać najlepszą kelnerką w miejscowym barze. Ale nawet to nie zagwarantuje jej regularnej, cotygodniowej wypłaty. Zabiera więc z kasy to, co się jej należy, i wyrusza w świat szukać szczęścia. Gdzie? Oczywiście do Los Angeles, bo tylko tam kelnerka ma szansę zostać gwiazdą. Zatrzymuje się w podłym hotelu. Szuka pracy jako tancerka/piosenkarka poprzez prasowe ogłoszenia. Łatwo nie jest. Aż pewnego wieczoru, sterana po całym dniu, trafia do klimatycznego baru, wydaje nieprzyzwoitą (jak dla niej) sumę na wstęp i... zakochuje się w tym, co tam widzi: odzianych w cekiny dziewczętach, które wdzięcznie kręcą tyłeczkami i otwierają usta, udając, że śpiewają, do nagrań piosenek wielkich gwiazd sprzed lat. Oczywiście, od razu udaje jej się zostać tam kelnerką (dzięki delikatnemu wsparciu ślicznego barmana), a potem... Może być już tylko lepiej. Amerykańska kariera od zera do bohatera, bo przecież nasza Ali ma talent, który w końcu musi się ujawnić i odmienić jej (i nie tylko jej!) życie.
Nawet jak na musical "Burleska" jest filmem trochę zbyt sztampowym i banalnym. Cher (tym razem w roli sfrustrowanej długami szefowej baru, Tess) ponoć dwa razy odmawiała w nim udziału. Nie podobały jej się ani dialogi, ani jej postać. Wiedziała, co robi, bo dziś dzięki Tess może się pochwalić nominacją do Złotej Maliny za najgorszą rolę drugoplanową. Dialogi rzeczywiście są drętwe, jak, nie przymierzając, w polskim serialu, aktorstwo głównej bohaterki Ali również. Aguilera (która tą rolą chce rozpocząć romans z kinem) jest świetna, kiedy pozwalają jej śpiewać i robić to, co potrafi najlepiej – być artystką na scenie. Głos ma fantastyczny i nikt jej tego nie odbierze.
Cher była kiedyś dobrą aktorką (ma nawet na koncie Oscara za rolę we "Wpływie księżyca"), ale dziś ma kłopoty z mimiką, a właściwie z jej brakiem, spowodowanym rzecz jasna nadmiarem operacji plastycznych. Za swoją piosenkę "You Haven’t Seen the Last of Me" (jedną z dwóch, które śpiewa w tym filmie) dostała Złoty Glob, chociaż wcale nie jest to piosenka najlepsza. Ale też żadna inna nie zapada w pamięć, żadnej nie nuci się po wyjściu z kina. I to też jest problem tego musicalu. Atuty? Dobre sceny występów a la burleska, niezłe kostiumy, głos Aguilery i... bardzo przyjemne ciacho, czyli Cam Gigandet w roli zakochanego w Ali barmana.
BURLESKA | USA 2010 | reżyseria: Steve Antin | obsada: Cher, Christina Aguilera, Stanley Tucci | dystrybucja: Imperial
Reklama