Reklama

Reklama

Reklama
Warszawa

Reklama

Reklama

"Pięćdziesiąt twarzy Greya": Miał być hit, a jest kit? [RECENZJE]

16 lutego 2015, 14:30
– To właściwie dwugodzinny teledysk: kiczowaty, sięgający co chwila po piosenki w funkcji zapchajdziury, a przede wszystkim od początku do końca sztuczny, wykreowany niczym bajka dla dorosłych, którzy wciąż z nieśmiałością wypowiadają słowo "seks" – pisze Paweł T. Felis w portalu wyborcza.pl
– To właściwie dwugodzinny teledysk: kiczowaty, sięgający co chwila po piosenki w funkcji zapchajdziury, a przede wszystkim od początku do końca sztuczny, wykreowany niczym bajka dla dorosłych, którzy wciąż z nieśmiałością wypowiadają słowo "seks" – pisze Paweł T. Felis w portalu wyborcza.pl / YouTube
Nadzieje były wielkie, więc i rozczarowanie jest spore. Tym bardziej, że bilety na seanse "Pięćdziesięciu twarzy Greya" sprzedawały się przed Walentynkami jak ciepłe bułeczki. Krytycy ekranizacji bestsellera E.L. James (w zdecydowanej większości) nie oszczędzają. Niektórzy piszą nawet, że film jest jeszcze gorszy niż wątpliwy pod względem wartości literackiej pierwowzór, okrzyknięty "porno dla mamusiek". Oto najciekawsze fragmenty recenzji głośnej produkcji.

Powiązane

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Reklama
Reklama

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Zobacz

Reklama

Reklama
Reklama