"Brud", syf i zepsucie. Oto nowe dzieło twórców "Trainspotting" [ZDJĘCIA]
1 Bruce Robertson to szuja. Kropka. Zawstydziłby pewnie samego złego porucznika. Dla niego zabranie dziecku cukierka jest proste jak... zabranie dziecku cukierka. Pije na umór, ćpa wszystko, co białe, nastoletnim dziewczętom przyłapanym in flagranti proponuje seks oralny, spiskuje przeciwko kolegom z roboty, aby dostać upragniony awans. Lista byłaby dłuższa, bo cały "Brud" to zapis halucynacyjnych eskapad detektywa Robertsona z edynburskiej policji, który z każdą sceną odpływa coraz bardziej, zaś kulminacja niejednego pozostawi z szeroko otwartymi z niedowierzania ustami. Pytanie jednak brzmi: po co to wszystko?
Media / Neil Davidson
2 Szkocki pisarz eksportowy Irvine Welsh od czasu kultowego już "Trainspotting" Danny'ego Boyle'a od kina się odbijał, ekran jego prozy nie chciał chłonąć i ani adaptacja jego "Ecstasy", ani kilka scenariuszy, pod którymi się podpisał, nie narobiły tyle szumu, co ekranizacja debiutanckiej powieści
Media
3 Robertson wikłający się w coraz to bardziej kłopotliwe sytuacje, stając się ofiarą samego siebie, niejednokrotnie wywołuje na twarzy widza grymas zażenowania, a McAvoy na poły komiczną, a na poły tragiczną rolę zatwardziałego, wyrachowanego sukinsyna gra z kamienną twarzą i na skrajnym luzie
Media / Neil Davidson
4 Ale nawet James McAvoy nie zawsze potrafi nadać pożądaną lekkość stanowczo przyciężkiemu humorowi "Brudu". Baird upiera się, żeby jego film miał rytm komediowego staccato, próżno tu szukać choćby jednej sceny bez gagu, przez co część zdaje się przekombinowana i wymuszona, lecz niewykluczone, iż chciano prześcignąć materiał źródłowy, zapominając przy tym, że co działa w książce, nie musi zadziałać na ekranie
Media / Neil Davidson
5 "Brud" ma zrywy, momenty muśnięte palcem bożym, ale całość jest cokolwiek problematyczna, bo trudno ten film po prostu polubić. Kto obiecuje sobie po dynamicznie zmontowanych trailerach bezstresowe śmichy-chichy, będzie srodze zawiedziony, Baird pokazuje bowiem, wypełniając obietnicę złożoną tytułem, syf i zepsucie, a misja doszukania się w Robertsonie iskierki prawości niekoniecznie musi zakończyć się pomyślnie
Media
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję