"House of Cards": Demokracja jest przereklamowana [ZDJĘCIA]
1 Choć i bez tego całego szumu na temat nowatorskości "House of Cards" doskonale by się obronił. Spacey gra w nim ambitnego i bezwzględnego polityka Franka Underwooda, który po tym, jak nowo wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych nie wywiązał się z obietnicy intratnego stanowiska dla niego, rozpoczyna usiany trupami marsz po władzę
Media
2 Towarzyszy mu w nim równie ambitna żona, szefowa fundacji, oraz młoda dziennikarka, która w zamian za informację zrobi wszystko, co czyni ją marionetką w rękach Underwooda
Media
3 Wokół tej trójki – z pomocą wielu nie mniej ciekawych postaci drugoplanowych, jak choćby kongresmen Peter Russo – scenarzysta Beau Willimon buduje niezwykle skomplikowaną fabułę obnażającą wszystkie przywary współczesnej polityki i przede wszystkim pokazującą jej prawdziwe oblicze
Media
4 Zabiegiem absolutnie genialnym było dodanie interakcji Franka Underwooda z widzami – bohater od czasu do czasu zwraca się do nas bezpośrednio, w zjadliwy sposób komentując i objaśniając elementy gry, którą toczy. Ponieważ zaś robi to ustami jak zawsze genialnego Kevina Spaceya, efekt jest piorunujący
Media
5 "House of Cards" to także doskonałe pokazanie prawdy, że seriale potrafią być lepsze od filmów, bo mogą mierzyć się z fabułami tak monumentalnymi, że nie sposób byłoby wcisnąć je choćby i w trzy godziny ekranowego czasu. Nie muszą także za wszelką cenę walczyć o obniżenie kategorii wiekowych, dlatego pokazany w nich świat może być mroczny i brutalny, może odsłaniać szokującą prawdę o swoich bohaterach. W przypadku produkcji Netflixa miano jednego z najlepszych seriali wszech czasów jest w pełni uzasadnione
Media
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję