Wielkie żarcie na ekranie. Filmy, które pobudzają apetyt (nie tylko na kino)
1 Tak w kulinarnych, jak i filmowych poszukiwaniach lubimy eksperymentować. Ale komfort i poczucie zadowolenia dają nam najczęściej smaki, których aromatyczny trzon zbudowany jest z rozpoznawalnych, bliskich nut. Dlatego tak często na ekranie tematy kulinarne związane są z fabułami mówiącymi o codzienności – potrzebie miłości, przyjaźni, o rodzinie. Wszystkim, co zbliża ludzi równie magicznie, jak podzielenie się jeszcze ciepłym bochenkiem chleba na biwaku czy wspólne zjedzenie na pierwszej randce waty cukrowej. Albo czarna polewka
Media
2 Do dziś nagrodzona 27 lat temu Oscarem "Uczta Babette" pozostaje filmową "matką" wszystkich filmów z jedzeniem w tle. W filmie Gabriela Axela tradycyjne dla Danii końca XIX wieku suszona ryba i owsiany kleik skonfrontowane zostaną z zupą z żółwia, funkcjonalizm z przyjemnością, lęk z fascynacją, sekularyzm z uduchowieniem. W tej kultowej filmowej opowieści jedzenie ma magiczną funkcję ożywiania zdawałoby się bezpowrotnie minionego piękna, zacierania granic pomiędzy kulturami, oswajania. Wydawana przez Babette uczta ma też wymiar religijny – kobieta poświęca się dla innych, uczy, dając przykład. Tytułowa uczta to jej ostatnia wieczerza
Media
3 Do podobnego tropu odwołuje się Lasse Hallström w swojej "Czekoladzie". Tam także kęs czegoś postrzeganego jako rozpustne okaże się dla drobnego, konserwatywnego miasteczka furtką do błogostanu i lekiem na całe zło
AKPA
4 Pokarm nigdy nie funkcjonuje na ekranie w oderwaniu od swojego metaforycznego wymiaru. Sama koncepcja apetytu, smaku, nierozerwalnie połączona z hedonistycznym zaspokajaniem ciała jest zbyt bogata, by można ją zlekceważyć. Najpopularniejsze filmowo są metafory seksualne, ze względu na waginalną symbolikę ust, która wkładanie w nie kawałków pokarmu wynosi na poziom symulowanego aktu seksualnego, niekoniecznie uciekając się do obcesowych wizerunków kowbojek i cheerleaderek zabawiających się hot dogami, które tak chętnie eksploatuje współczesna popkultura i media
Media
5 W "9 i pół tygodnia" Adriana Lyne'a – podobnie jak w znacznie wcześniejszym "Tomie Jonesie" Tony'ego Richardsona – wspólny posiłek to preludium do cielesnego zbliżenia. Podczas gdy w tym drugim funkcję bufora między parą wgryzających się w potrawy, przeszywających się namiętnych wzrokiem kochanków pełni jednak stół, Kim Basinger i Mickey Rourke z każdym kęsem galaretki, łykiem szampana i makaronowym świderkiem są coraz bliżej erotycznej satysfakcji
AKPA
6 Całkiem inną koncepcję jedzeniowej gry wstępnej proponuje Woody Allen w słynnej scenie gotowania homarów z "Annie Hall". Usta potrafiły filmowcom służyć jako dosłowne wrota do rozkoszy, wystarczy wspomnieć legendarną scenę z filmu "Tampopo", w której kochankowie rytmicznie przekazują sobie z ust do ust nienaruszone żółtko jajka, które wytryska płynem dopiero podczas orgazmicznego finału tego aktu
AKPA
7 Warto pamiętać, że biedne, bezbronne jedzenie pada niekiedy także ofiarą erotycznych zakusów (jak szarlotka w "American Pie"), staje się erotyczną pomocą, jak masło w "Ostatnim tangu w Paryżu", lub narzędziem perwersyjnej zbrodni, jak w "Wielkim żarciu" Marco Ferreriego, gdzie bohaterowie postanawiają "zażreć" się na śmierć podczas orgii
AKPA
8 W ekranizacji romansu Laury Esquivel "Przepiórki w płatkach róży" także dochodzi do symbolicznego spotkania cielesnych wydzielin i jedzenia, choć w nieco innym kontekście – tu łzy niemożliwej miłości czynią z pokarmu miłosną ofiarę i dają mu magiczne moce
Media
9 Nie wolno zapominać o "Kucharzu, złodzieju…" Petera Greenawaya i wytwornie serwowanej tam pieczeni z człowieka. Na pewno zaspokoiłaby podniebienie Hannibala Lectera...
AKPA
10 Jedzenie potrafi funkcjonować także jako symbol uprzywilejowania, siły. Współczesnym mistrzem takiego jego wykorzystania byłby Quentin Tarantino, przy okazji ojciec jednej z kultowych jedzeniowych scen filmowych, z ćwierćfunciakiem z serem w roli głównej. "Pulp Fiction" i Samuel L. Jackson nadgryzający mężczyźnie w dinerze jego burgera w geście przemocy; wiecznie pochłaniający słodycze tyran Calvin Candy w "Django"; opychający się bitą śmietaną naziści w "Bękartach wojny". Tarantino sam przyznaje, że tworzy filmy tak, by wywołać w widzach apetyt na konkretne danie – drink Screwdriver po seansie "Jackie Brown", strudel po "Bękartach wojny" i mleczny shake po "Pulp Fiction"
AP / Uncredited
11 Filmowe jedzenie to też rodzina. Bliska, toksyczna, wielka. Wspólny, tradycyjny posiłek jako ostoja bliskości i tradycji w więziennej rzeczywistości w "Chłopakach z sąsiedztwa". Ohydne danie jako okrutna karta przetargowa w siostrzanej grze o siłę w "Co zdarzyło się Baby Jane". Sztuka kulinarna jako mocna metafora złożonych rodzinnych relacji w "Jedz i pij, mężczyzno i kobieto" Anga Lee
Media
12 "Szefowi" Jona Favreau chyba najbliżej do tej grupy, choć jest znacznie mniej serio. Reżyser "Iron Mana" chętnie sięga tu – dość powierzchownie – po rozmaite okołojedzeniowe metafory, ale podróż food-truckiem przez Stany jest u niego przede wszystkim podróżą ku odbudowaniu więzi bohatera z synem, drogą ku rekonstrukcji rodzinnej miłości. To najprawdziwsza uczta dla oczu, świetny przykład tzw. food porn, czyli zmysłowo sfilmowanych, rozerotyzowanych wizerunków jedzenia, tak w tym skuteczny, że ma szansę wystawić na próbę silną wolę nawet zdeklarowanych wegan
Facebook / Merrick Morton
13 "Szef" nie trafi do panteonu filmowych arcydzieł o jedzeniu, ale to nie przeszkadza cieszyć się tym – świetnie obsadzonym i podlanym mistrzowską ścieżką dźwiękową – obrazem jak najpyszniejszym maminym obiadem
Media
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję