Reklama

Reklama

Reklama
Warszawa

Reklama

Reklama

"Rust and Bone" – elegancko złamane tabu

8 lutego 2013, 11:04
"Rust and Bone" ogląda się jak film zrealizowany przez twórcę bardzo świadomego własnych zamierzeń. Audiard doskonale wie, jak zwrócić uwagę widza ładnie zainscenizowanym kadrem bądź piosenką skradniętą wprost z listy przebojów. Przede wszystkim jednak potrafi nadać opowiadanej historii odpowiednią dynamikę i psychologiczną złożoność
"Rust and Bone" ogląda się jak film zrealizowany przez twórcę bardzo świadomego własnych zamierzeń. Audiard doskonale wie, jak zwrócić uwagę widza ładnie zainscenizowanym kadrem bądź piosenką skradniętą wprost z listy przebojów. Przede wszystkim jednak potrafi nadać opowiadanej historii odpowiednią dynamikę i psychologiczną złożoność / Media
Fabuła nowego filmu twórcy znakomitego "Proroka" z pewnością ma w sobie melodramatyczną niedorzeczność. Jacques Audiard opowiada tym razem historię trudnej miłości ochroniarza z nocnego klubu (Matthias Schoenaerts) i kalekiej piękności, która w przeszłości pracowała jako treserka orek (nominowana do Złotego Globu Marion Cotillard). Ale mimo pozornego efekciarstwa "Rust and Bone" stanowi po prostu kolejny wariant opowieści o uczuciu dwojga ludzi naznaczonych piętnem wyobcowania.

Powiązane

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Reklama
Reklama

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Zobacz

Reklama

Reklama
Reklama