Urodziłaś się w Miami, a dorastałaś w Los Angeles, ale twoja rodzina ma kubańskie korzenie.

Eva Mendes: Owszem, rodzice przyjechali do Miami z Kuby. Opuściliśmy je kiedy miałam rok, nic więc z tego okresu nie pamiętam. Ciągle jednak część mojej rodziny mieszka w Miami, choćby moja babcia. Oni wszyscy świetnie gotują, więc uwielbiam tam jeździć kiedy mam kilka dni wolnego. W Miami jest przepięknie i zawsze czuję się tam jak w domu. Uwielbiam patrzeć na wodę i wysokie budynki z okien samolotu. Nie ma nic wspanielszego nic noc na tamtejszej plaży. Ale lato bywa brutalne.

Reklama

Czy to przypadek, że karierę zaczynałaś w teledysku Willa Smitha „Miami”?

To był tylko zbieg okoliczności. Nie miałam wtedy pracy i przyjmowałam każdą propozycję, jaka mi się trafiła. Dzięki tej roli mogłam spłacić długi. Nie jestem jednak dziewczyną stworzoną do grania w klipach. Na planie nie czułam się dobrze. Mam szczęście, że mogę występować w filmach. To o wiele fajniejsza robota.

Bierzesz udział w wielu różnych przedsięwzięciach: grasz w filmach, jesteś twarzą Calvina Kleina, zaprojektowałaś linię pościeli. Jak znajdujesz na to wszystko czas? Co ci daje największą satysfakcję?

Najbardziej lubię zawód aktorki. Nie ma nic lepszego niż wgryzanie się w scenariusz, a potem praca z różnymi kolegami. Aktorstwo to rzemiosło, więc z każdą rolą czuję się lepsza. No, i wspaniałe jest to, że mogę nosić te wszystkie świetne ciuchy i kapelusze. Ale jestem również kobietą interesu i kocham projektowanie wnętrz. Robię to z moim chłopakiem. Uwielbiam muzea, galerie i sztukę. Kiedy widzę marmur i wzory, które lubię, zawsze robię zdjęcia, a potem wykorzystuję je jako inspirację dla następnych projektów. Wszystko co widzę, staje się nowym kształtem, wzorem, dlatego ciągle jestem zajęta. Ostanio zaprojektowałam pięć kompletów pościeli. Bardzo romantycznych i wykonanych z wysokogatunkowych tkanin.

Z kim z kolegów chciałabyć pracować?

Reklama

Zobaczymy, co przyniosą mi bogowie filmu. Chociaż gdyby przynieśli mi Daniela Craiga, byłoby cudownie. Marzę o tym, żeby zagrać z Cameron Diaz. To naprawdę dobra osoba, a ja bardzo, bardzo, bardzo chciałabym z nią pracować.

Raklamę perfum „Secret Obsession” z twoim udziałem uznano za zbyt seksualną i zdjęto z telewizji. W w stroju Ewy pojawiłaś się w kampanii organizacji PETA zachęcającej do rezygnacji z noszenia naturalnych futer. Nie masz problemów z rozbieraniem się przed aparatem i kamerą?

Bo wciąż zbyt wielu ludzi popełnia faux-pas zakładając naturalne futra. I owszem, ani pozowanie nago, ani gra w odważnych scenach nie sprawiają mi kłopotu. Wiem, że to rozbieranie służy konkretnemu celowi. To nie tak, że nagle wykrzykuję w panice: „Ojej, spadło mi ubranie”.

Co cię czyni szczęśliwą?

Mój pies Hugo. Zawsze sprawia mi wielką radość i zapominam o całym świecie. Nie jestem z tych dziewczyn, które marzą o tym, żeby zostać mamą. To prawdziwe poświęcenie, które wymaga całkowitej zmiany stylu życia. Ja na to jestem zbyt zapracowana. Ale kocham mojego psa.

Jesteś fanką psychiatrii. To właśnie dzięki niej łatwiej radzisz sobie z przekleństwami sławy?

Wiele w życiu przeszłam, ale dzięki Bogu i terapii uporałam się z wszystkimi problemami. Kocham sesje terapeutyczne! Gdy w nich uczestniczę, mam lepszy wgląd w swoje emocje i uczucia, co sprawia, że staję się zupełnie inną osobą. No, może nie aż tak inną... ale nie ma nic lepszego niż po prostu usiąść i pogadać sobie z osobą, która nie jest z tobą w żaden sposób związana. Tak zwyczajnie sobie z kimś porozmawiać. Poza tym po co czekać, aż wydarzy się coś strasznego, żeby zacząć naprawiać pewne rzeczy we własnym życiu?

Zostałaś uznana za najbardziej pożądaną kobietę 2009 roku.

O, na to trzeba patrzeć z przymróżeniem oka. Wolałabym dostać Oscara.

Rozmawiała Linda Marx/IFA/ Syndykat Autorów
opr. dr