Tymczasem destrukcja i przemoc to nieodzowne - i często najzabawniejsze - elementy "Futuramy". W końcu kto powiedział, że świat w XXX wieku będzie przyjemnym miejscem?

Właśnie w roku 3000 budzi się - przypadkowo zahibernowany - Fry, dostarczyciel pizzy, który w Nowym Nowym Jorku, najwspanialszym mieście przyszłości, będzie musiał na nowo poukładać sobie życie. Praca w firmie kurierskiej dostarczy mu mnóstwa mocnych wrażeń: nie tylko będzie rozsypującym się statkiem kosmicznym przemierzał galaktyki, ale także zakocha się w jednookiej kosmitce Leeli (jedynej przedstawicielce swojego gatunku), a jego najlepszym przyjacielem zostanie robot-alkoholik Zginacz, marzący skrycie o zagładzie całej ludzkości...

Reklama

Serial Groeninga nie służy jednak wyłącznie prostej kpinie ze schematów science fiction. Autor "Futuramy" i "Simpsonów" jest bowiem doskonałym obserwatorem codzienności i naprawdę bezlitośnie kpi z ludzkich przywar i przyzwyczajeń. Nowy Nowy Jork - choć wypełniony wszelkiego rodzaju futurystycznymi gadżetami - bardzo przypomina współczesność. Z tą różnicą, że w XXX wieku prezydentem Ziemi będzie zakonserwowana w formalinie głowa Richarda Nixona.