Z początku reżyser w ogóle nie brał pod uwagę kandydatury Wilsona do roli Gila w jego filmie "Midnight in Paris". Wkrótce jednak zmienił zdanie o aktorze. – Napisałem tę rolę dla zamyślonego faceta ze wschodu USA, kogoś, kto automatycznie kojarzyłby się z Nowym Jorkiem i jednym z uniwersytetów Ligi Bluszczowej – tłumaczy Allen. – Gdybym był młodszy, sam zagrałbym Gila. Myślałem o obsadzeniu w tej roli Davida Krumholtza. Gdy zasugerowano mi, abym zatrudnił Owena Wilsona, odparłem: "Chyba żartujecie, przecież to chłopak z plaży. Nie rozstaje się z deską surfingową". Dowiedziałem się dodatkowo, że to urodzony kowboj, wychowany w Dallas, a obecnie zamieszkujący Hawaje. Szukałem kogoś kompletnie innego. W końcu jednak postanowiłem dać mu szansę i przekonałem się, że to bardzo utalentowany, zabawny chłopak, który ma w sobie pewną melancholię... Do tego jest oczytany, bystry i ładnie się wypowiada. Nie ma w sobie nic z kowboja. Pozory mogą jednak mylić.

Reklama

Film "Midnight in Paris" zagościł w amerykańskich kinach 20 maja.