9 kwietnia 2005 roku o 21:37 miliony Polaków wyłączyły na trzy minuty światła w swoich domach, aby złożyć hołd zmarłemu tydzień wcześniej Janowi Pawłowi II.
Te trzy minuty stanowią punkt zwrotny w życiu bohaterów filmu: wrażliwy chłopak, który nie potrafi pogodzić się z otaczającą go agresją i sam sięga po przemoc; reżyser, który nie chce już robić filmów; malarz po wypadku uwięziony we własnym ciele oraz ojciec, który stara się chronić synka przed swoją przeszłością. Losy ich wszystkich splotą się w ciągu tych minut.
Sparaliżowanego po wypadku malarza gra Bogusław Linda. Jest to kolejne filmowe spotkanie Ślesickiego z tym aktorem.
"Zrobiliśmy z Bogusławem Lindą kolejny film i podjęliśmy niebezpieczne dla nas obu wyzwanie. Postanowiliśmy obsadzić go w takiej a nie innej roli i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jest to wyzwanie producenckie, reżyserskie i aktorskie" - mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej Maciej Ślesicki, reżyser i scenarzysta.
"Myślę, że Bogusław wybrnął z tego fantastycznie. Pozbawiłem go wszystkich możliwości interpretacji aktorskiej. Zostawiłem mu tylko oczy i monologi, które dograliśmy. Myślę, że to jest wielka rola i będzie z czasem coraz bardziej doceniana. Jest zupełnie inna niż te, które robiliśmy razem w latach 90." - mówił Maciej Ślesicki i dodał, że wątek reżysera, w którego wcielił się Krzysztof Stroiński, częściowo inspirowany był życiem jego samego.
Według reżysera, każdy z bohaterów filmu ma swoją historię, konkretny problem. To, co ich spotyka, wymusza na każdym z nich radykalne przewartościowania, podejmowanie najbardziej dramatycznych decyzji, zmianę stosunku do otaczającego świata i ludzi. Ich losy przenikają się tworząc sieć wzajemnych relacji.
Mimo że tło filmu stanowi śmierć papieża Jana Pawła II, twórcy nie chcą, by film był kojarzony tylko z papieżem. "To nie jest tak zwany film papieski, czyli nie jest to film, który chce odcinać kupony od papieża. To jest film, który ma zmusić do myślenia. Nie zamierzaliśmy powierzchownie pokazywać historii naszych bohaterów" - powiedział Ślesicki. "Każdy może odbierać ten film inaczej. Niektórzy potraktowali to, jako po prostu trzy historie, które się przenikają, a niektórzy bardzo głęboko się zastanowili nad polskim katolicyzmem i kondycją naszego kraju" - powiedział Ślesicki.
Każdemu z bohaterów poświęcona jest odrębna część filmu. Postacie występujące w jednym wątku, jako główne, w innych pojawiają się, jako drugoplanowe, a wszystkie historie przenikają się, tworząc układankę.
W "Trzy minuty. 21:37" zagrali też m.in.: Agnieszka Grochowska, Marcin Walewski, Modest Ruciński i Lidia Sadowy.
Nagrodzony na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za drugoplanową rolę kobiecą (Agnieszka Grochowska) i debiut aktorski (Marcin Walewski), film Macieja Ślesickiego "Trzy minuty. 21:37", trafi na ekrany kin 1 kwietnia.