W najnowszej części filmu, "Harry Potter i Insygnia Śmierci", dochodzi do pocałunku głównych bohaterów. Watson przyznaje, że była skrępowana, ponieważ w poprzednich odsłonach serii właściwie nie było takich scen.

- Pocałunek Rona i Hermiony jest bardzo oczekiwany, ponieważ fabuła zmierza do tego już od ośmiu filmów - wyjaśniła aktorka. - A "Harry Potter" to nie "Zmierzch", my nie sprzedajemy seksu. Więc gdy jest o tym choćby jakakolwiek wzmianka, wszyscy strasznie się ekscytują. Jednak prawda jest taka, że podczas grania tych scen czuliśmy się bardzo niezręcznie. Nie mogliśmy przestać się śmiać. Powiedzieliśmy sobie: "To straszne, ale miejmy nadzieję, że będzie dobrze wyglądało".

Reklama

Emmę Watson będziemy mogli podziwiać na dużym ekranie 19 listopada, kiedy do polskich kin trafi pierwsza odsłona filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci".