Twórcy "Szklanej pułapki 4.0" od realizmu oddalili się już o lata świetlne.

John McClane dostaje rutynowe zlecenie aresztowania hakera komputerowego i eskortowania go do Waszyngtonu. Okazuje się jednak, że na chłopaka polują źli faceci z francuskim akcentem i wielkimi spluwami. Jest bowiem zamieszany w spisek cyberterrorystów, który ma w trzech etapach sparaliżować wszystkie dziedziny życia zarządzane w Ameryce przez komputery. Pokonując blokadę dróg lądowych i powietrznych, zanik telekomunikacji, odłączenie prądu, gazu, wody itd., ostatni analogowy trybik w erze komputerów, czyli detektyw McClane rusza do akcji. Jak zwykle naprawi świat swoją wibrującą pięścią i gołymi rękami rozprawi się m.in. z myśliwcem F-35.

Reklama

>>> Kliknij, aby kupić ten film w cenie 56,50PLN. <<<

Już na samym początku - w sekwencji wielkiej kraksy w tunelu, w finale której McClane atakuje (skutecznie!) lecący helikopter policyjnym samochodem - dostajemy dokładną zapowiedź tego, czym będzie "Szklana pułapka 4.0". I, jakkolwiek groźnie to zabrzmi, wszystkie obietnice zostaną spełnione. Będzie zatem cztery razy więcej efektów, cztery razy więcej mordobicia, a cztery razy gorsi Źli nie będą się rozdrabniać, atakując jeden wieżowiec (jak w pierwszej "Szklanej pułapce"), tylko od razu zamachną się na całe piękne Stany Zjednoczone. I to w dniu ich wielkiego święta 4 lipca. Zaś Bruce Willis już od 20 minuty ponaddwugodzinnego filmu nabierze charakterystycznego dla "Pułapek" image'u umorusanego, zakrwawionego twardziela balansującego na granicy życia i śmierci. Niestety, wszystko będzie też pozbawione dbałości o ciągłość i logikę scenariusza.

Spiętrzenie chaosu i grozy w filmie w gruncie rzeczy odsłania tęsknoty Willisa i reszty ekipy za prostym, klarownym kinem, gdzie główny Zły, cytując Lenina, będzie niszczył świat z potrzeby zemsty niekolidującej z czysto materialnymi pobudkami, a Dobry w finale nie tylko ów świat ocali, ale pojedna się także z dziećmi, rodziną i samym sobą... A jednak "Szklana pułapka 4.0" to nowa jakość w tym cyklu. Mijanie się z prawdopodobieństwem i konwencją kina akcji niespodziewanie przeniosło film do innej kategorii, w której sprawdził się nieźle. Czwarta "Pułapka" żongluje cytatami z siebie samej, co i rusz puszcza oko do widza (np. w roli guru hakerów obsadzono reżysera "Sprzedawców" Kevina Smitha) i tworzy pastiszowy zbiór kodów dla wielbicieli gatunku.

Reklama

Chyba wolę ją taką, z ironicznym uśmieszkiem wygolonego na łyso Bruce'a, który mówi, że laski lecą na blizny, niż nadętą powagę scen, w których przynudza mętnie o patriotyzmie, obowiązkach wobec świata itd. Skoro twórcy serii o Bondzie postanowili, że ich filmy spoważnieją i podryfują w kierunku kina akcji, może otwiera się wielka przyszłość przed detektywem McClane’em? Już wspomniana akcja z F-35 kojarzy się z Pierce’em Brosnanem z początkowych scen "Golden Eye", a w pojedynek Willisa z Azjatką Maggie Q, którą bezlitośnie pierze po twarzy i funduje jej wieczny spoczynek w szybie windowym, przypomina najlepsze momenty Rogera Moore'a jako 007.



"Szklana pułapka 4.0"
USA 2007; Reżyseria: Len Wiseman; Obsada: Bruce Willis; Justin Long, Timothy Olyphant; Dystrybucja: Imperial-Cinepix; Czas: 130 min
Premiera: 6 lipca

>>> Kliknij, aby kupić ten film w cenie 56,50PLN. <<<