Filmem o banicie z Sherwood Scott chce pobić własny kasowy rekord. „Robin Hood” to najdroższy – obok „Królestwa niebieskiego” – film w dorobku angielskiego reżysera.
Budżet najnowszej produkcji Ridleya Scotta wyniósł 130 milionów dolarów. Fakt, że film otworzył 63. festiwal w Cannes, z pewnością zwiększy zainteresowanie publiczności. Na Zachodzie już zbiera przychylne recenzje.
Scottowi trudno będzie przebić wynik „Gladiatora”. Obsypany w 2000 roku Oscarami film zarobił w kinach na całym świecie 457 milionów dolarów (kosztował „tylko” 103 milionów). To jak do tej pory największy sukces finansowy w karierze reżysera. Drugie miejsce należy do „Hannibala” (2001), który zarobił 351 mln dol., a trzecie do dramatu „American Gangster” (2007) – 265 mln dol. Scottowi w ostatnich dziesięciu latach udało się uniknąć spektakularnych porażek. Każdy z jego filmów w najgorszym wypadku zwracał koszty produkcji. Najmniejszym powodzeniem cieszyła się komedia romantyczna „Dobry rok” (2006), która zarobiła 42 mln dol. przy budżecie 35 mln.
Producenci „Robin Hooda” liczą na zysk w wysokości przynajmniej 300 mln dol. Jest szansa, że uda się ten wynik osiągnąć, ponieważ z wprowadzeniem największych kasowych hitów dystrybutorzy czekają do wakacji.