Come To Life

Nagrywanie trwało zdecydowanie za długo. Tak naprawdę płytę miałam gotową już dwa lata temu, ale wytwórnia najpierw zdecydowała się wypuścić album z moimi przebojami „Glorious: The Singles 1997-2007”. Po roku przerwy powróciłam do projektu „Come To Life” z nowymi pomysłami. Powstały nowe piosenki, na które duży wpływ miało moje osobiste życie. Rozstałam się z mężem. Żeby się pozbierać pojechałam w sześciomiesięczną podróż po świecie. Po powrocie puściłam demo numerów znakomitemu producentowi Benowi Hillierowi. Spodobały mu się, ale znowu musiałam odłożyć nagrywanie płyty, bo on w tym czasie realizował z Depeche Mode „Sounds Of The Universe”. Wtedy spotkała mnie największa niespodzianka związana z „Come To Life”. Skontaktował się ze mną Chris Martin z Coldplay i powiedział, że ma dla mnie kilka piosenek.

Reklama

Coldplay

Poznałam ich kilkanaście lat temu, kilka razy byłam na ich koncertach, po czym nasz kontakt się urwał. Jego telefon bardzo mnie zaskoczył. Byłam zachwycona, że napisał dla mnie piosenki i jak tylko je przesłuchałam wiedziałam, że muszą znaleźć się na „Come To Life”. Szczerze mówiąc: omal nie popłakałam się ze szczęścia. Bardzo dobrze pracowało mi się z Chrisem w studiu. Jego skupienie w pracy i pasja robią wrażenie. Podobnie działa zresztą Ben Hillier. Do tego jest bardzo kreatywny, gra i używa przeróżnych instrumentów, a ma ich w studio mnóstwo. Jak mały muzyczny naukowiec-odkrywca.

Reklama

Torn

Sukces tej piosenki mnie przygniótł. Byłam nań kompletnie nieprzygotowana. Gdyby to wydarzyło się przy mojej piątej płycie, pewno lepiej bym sobie poradziła. Jeździłam z „Torn” po całym świecie wykonując ten kawałek setki razy, odbierając za niego nagrody i ludzie nie bardzo chcieli słuchać moich innych numerów. Ten singiel przyblokował mnie, więc jedynym sposobem na ucieczkę było wycofanie się. Przez trzy lata niemal nie udzielałam się publicznie. Dałam jedynie kilka koncertów. Teraz podchodzę do sukcesu inaczej. Biorę wszystko mniej na serio. Nie stresuję się już jak kiedyś, nie mam potrzeby chowania się. Mam większy dystans do tego, co robię. Miałam już tyle przykrych momentów, że uodporniłam się na ciosy.

sąsiedzi

Reklama

Przez dwa lata grałam Beth Brennan Willis w operze mydlanej „Sąsiedzi” („Neighbours”). Teraz na pewno nie wróciłabym do tej roli, ale wtedy była to jedyna szansa na pokazanie się szerszej widowni. Na początku lat 90. „Sąsiedzi” byli najpopularniejszym serialem w Australii i jedną z niewielu w kraju trampolin, które pozwalały zaistnieć w show-biznesie. Po prostu nie było innego miejsca, żeby się pokazać. Tam zaczynali też Kylie Minogue, Jason Donovan i Russell Crowe. Teraz jest dużo łatwiej, bo australijski show-biznes bardzo się rozwinął. Najlepiej wspominam pracę na planie mrocznego dramatu Jamesa Bogle'a „Closed for Winter”. Gram tam dziewczynę, która próbuje rozwiązać zagadkę zaginięcia swojej siostry 20 lat temu. Dobrze bawiłam się kręcąc komedię z Rowanem Atkinsonem „Johnny English”. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zagrać w kilku projektach. W planach mam rolę w musicalu, który ma współprodukować moja wytwórnia. Póki co, musiałam jednak odłożyć moją aktorską karierę i skupić się na promocji nowej płyty.

muzyka

W iPodzie mam przede wszystkim płyty U2, uwielbiam ich. Zawsze marzyłam o duecie z Bono i mam nadzieję, że do tego w końcu dojdzie. Sporo słucham Michaela Jacksona, zresztą pierwszym albumem jaki sobie kupiłam był jego „Thriller”. Wśród moich ulubieńców jest też kilka australijskich zespołów, m.in. indierockowego The Red Sun Band. Znakomita płytę nagrała moja siostra Laura. Album ma ukazać się w styczniu i na pewno spodoba się fanom indierockowego, alternatywnego grania.

fitness

Był czas, kiedy trenowałam surfing i kingboxing. Kiedy byłam dzieckiem chodziłam też na balet. Od paru lat mam jednak inną pasję – to fitness według metody Tracy Anderson. Polega ona na wykonywaniu różnych ćwiczeń aerobowych w bardzo ciepłym pomieszczeniu, co wzmaga pocenie się. Fankami tego typu aktywności są też m.in. Madonna, Gwyneth Paltrow i Stella McCartney. Muszę przyznać, że jestem od tego uzależniona. Ćwiczę codziennie po kilkadziesiąt minut.

dobroczynność

Od lat współpracuję z Virgin Unite – organizacją charytatywną zwalczającą biedę. Współpracowałam również z Fashion Targets Breast Cancer (Moda Przeciw Rakowi Piersi) i Amnesty International i PETA (Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt). Uważam, że każdy, kto nosi futro, jest współodpowiedzialny za torturowanie i bolesną śmierć milionów zwierząt, dlatego zdecydowałam się na zdjęcia do kalendarza PETA. Staram się uczestniczyć we wszystkim co może pomóc w walce z biedą, chorobami czy nieszczęściem zwierząt. W ramach Kampanii Przeciwko Ubóstwu w styczniu przyszłego roku wybieram się do Afryki. To na pewno nie koniec moich działań.

wysłuchał Wojciech Przylipiak