Londyński gliniarz Nicholas Angel jest doskonałym stróżem prawa. Tak doskonałym, że reszta londyńskiej policji wygląda przy nim na bandę leniwych i nieprofesjonalnych nieudaczników. Angel mistrzowsko posługuje się bronią, jeździ jak rajdowiec, ma szósty, a może nawet siódmy zmysł, a do tego jeszcze uwielbia papierkową robotę. Przełożeni Angela nie mogą tego znieść.

Reklama

Zsyłają więc superpolicjanta na głęboką prowincję o zerowej przestępczości. Wydawałoby się, że kariera Nicholasa jest skończona raz na zawsze, a jego jedynymi służbowymi zadaniami będzie szukanie zagubionych szczeniaków i zdejmowanie małych kotków z drzew. Jednak wkrótce po przeprowadzce dochodzi do serii zaskakujących i tajemniczych wydarzeń. Supergliniarz i jego prowincjonalny niezbyt rozgarnięty partner będą mieli pełne ręce roboty. "Hot Fuzz..." to wspólne dzieło Simona Pegga i Edgara Wrighta - duetu, który nadaje dziś ton angielskiej komedii.

Scenariusze piszą razem, Wright je reżyseruje, Pegg gra główne role. Współpracę zaczęli 10 lat temu od serialu komediowego "Asylum". Jego akcja rozgrywała się w... szpitalu psychiatrycznym. Pierwszym filmem kinowym Pegga i Wrighta był "Wysyp żywych trupów" - histerycznie przekomiczna parodia horrorów o zombie. Film odniósł sukces nie tylko w Wielkiej Brytanii. Do grona jego zagorzałych fanów zaliczają się m.in. Peter Jackson i Quentin Tarantino.

"Hot Fuzz..." to pastisz amerykańskiego kina akcji o dzielnych policjantach, którym niestraszne największe ryzyko. Fani na pewno bez trudu wyłapią cytaty z klasyków tego gatunku, m. in. z "Zabójczych broni" i "Szklanych pułapek". Do najbardziej udanych należą parafrazy pomysłów z "Bad Boys" i "Na fali". W "Hot Fuzz..." czuje się także wpływy azjatyckich produkcji Johna Woo.

Reklama

Ale nie tylko, bo film to udana zabawa schematami i kalkami zaczerpniętymi wprost zangielskich kryminałów retro. Sielska angielska prowincja i galeria barwnych prowincjonalnych typów kojarzy się z książkami Agathy Christie o pannie Marple.

Na tym zresztą nie koniec. Wright i Pegg żonglują konwencjami. W pewnym momencie od kina policyjnego przechodzą do... westernu. Nie brakuje także zaskakujących (i przekomicznych) odwołań do krwawych horrorów. Tempo filmu jest zawrotne. Stężenia akcji pozazdrościć mógłby nawet hollywoodzki spec od takiego kina - legendarny producent Jerry Bruckheimer.

"Hot Fuzz..." to przede wszystkim komedia. Gag goni gag. Pegg i Wright postawili na dialogi pełne czarnego humoru i typowo angielskiego zamiłowania do absurdu. Już po "Wysypie żywych trupów" można było podejrzewać, że panowie są godnymi spadkobiercami tradycji Monty Pythonowców. Po "Hot Fuzz..." jest to już stuprocentowo pewne. Nie mogę się doczekać ich trzeciego filmu!



"Hot Fuzz - ostre psy"

Wielka Brytania 2007; Reżyseria: Edgar Wright; Obsada: Simon Pegg, Bill Nighy, Nick Frost, Timothy Dalton, Jim Broadbent; Dystrybucja: UIP; Czas: 121 min

Premiera: 8 czerca