Jurgen Mossack i Ramon Fonesca (w filmie Oldman i Banderas) są postaciami doskonale znanymi w świecie finansów. W świecie miłośników filmu, codziennych zjadaczy Netflixa – niekoniecznie. Afera związana z „Panama Papers” czy – jak kto woli – „Kwitami z Panamy”, była wielokrotnie opisywana i przedstawiana w branżowej prasie, ale wciąż przeciętny Kowalski nie wie, jak wpłynęła na jego życie.
By ułatwić zrozumienie skomplikowanych mechanizmów działania rajów podatkowych i tego, jak się pierze pieniądze wyciągane od naiwnych, Netflix sięgnął po Scotta Z. Burnsa jako autora scenariusza i Stevena Sodenbergha jako reżysera i autora zdjęć. Ten ostatni ma wspaniałe doświadczenie w przekładaniu na język filmu skomplikowanych reguł, jakim rządzi się przestępczy świat. Jego mistrzowski „Traffic” posiadał siłę, o jaką chyba chodziło – na przykładzie losów pojedynczych ludzi tłumaczył zawiłości mafijne, powiązania z władzą. Od szczegółu do ogółu prowadził wstrząsającą i wciągającą historię.
Tak miało być i tu. Meryl Streep jako Ellen Martin wsiada na statek turystyczny. Podczas rejsu z mężem miała cieszyć się urokami emerytury. Podróż, która miała dać iskrę jesieni życia, okazała się dla jej męża ostatnią. Kiedy dochodzi do wypłaty odszkodowania, okazuje się, że nic z tego nie będzie. Dochodząc sprawiedliwości wprowadza nas świat wspomnianych „Panama Papers”. Okazuje się, że w filmie to droga po nitce do kłębka, w którym jest za dużo węzłów. I nawet wielcy kina nie pomagają w jego rozwiązaniu.
„Pralnia” została nakręcona ewidentnie pod wpływem impulsu. Miała być szybką, jak na mechanizmy powstawanie produkcji w Hollywood, reakcją na jedną z największą afer, jakie w ostatnich latach wstrząsnęły finansjerą i polityką. Wątki się tu gubią bardziej niż pieniądze szarych obywateli. Scenariusz jest w pewnym momencie bardziej zagmatwany niż analiza finansowa spółki skarbu państwa.
Jedyne, co broni film, to aktorstwo. Plus parę naprawdę zabawnych kpin ze świata ludzi, którzy gubią się w poszukiwaniu coraz to nowego bodźca, który wyrwie ich z przeraźliwej nudy, w jakiej tkwią obrzydliwie bogaci. Biedactwa...