Steven Spielberg sięgnął po autobiograficzną prozę Jamesa Grahama Ballarda. Przed "Imperium słońca" pisarz kojarzony był z fantastyką naukową, reżyser – z kinem rozrywkowym. "Imperium…" jest jednak propozycją odmienną. Ballard opisał własne doświadczenia wojenne, a Spielberg werystycznie je zekranizował. – Wiele lat nosiłem to wszystko w sobie, potem usiłowałem zapomnieć najgorsze rzeczy, nie udało się, pamięć rozpaczy jest trwała. Książka była dla mnie formą terapii. Pisałem, żeby zapomnieć – mówił pisarz w "New York Timesie".

Reklama

Jim, główny bohater "Imperium słońca", mieszka z rodzicami w Szanghaju. Jest świadkiem wybuchu wojny japońsko-chińskiej. W 1941 roku podczas ofensywy zostaje odseparowany od rodziny, z czasem trafia pod swoistą kuratelę amerykańskich byłych wojskowych. Jim jest dzieckiem swoich czasów, czasów wojny. Fascynują go myśliwce, ciekawi wojenne życie, nie wyobraża sobie innego. Spielberg pokazuje jednak precyzyjnie, jak zmieniają się poglądy chłopca, jak zmienia się on sam. W obozie jenieckim ogląda najgorsze rzeczy: głód, dewastację ciała przez choroby, wreszcie śmierć. Dojrzewa zbyt szybko, wie tylko, że musi przetrwać piekło. Musi żyć. "Imperium..." Spielberga pokazuje bowiem mechanizmy przyzwyczajenia. Do każdej sytuacji, najgorszych warunków. Znamy to wszystko z narracji historycznych lub nade wszystko rodzinnych, niekoniecznie wojennych: Bywało źle, często brakowało na jedzenie, ale byliśmy razem i to stanowiło naszą siłę.

"Imperium słońca", chociaż dzisiaj nieco zapomniane, figurujące w poważniejszej części filmografii Spielberga w cieniu "Listy Schindlera" czy "Szeregowca Ryana", było w swoim czasie ogromnym sukcesem artystycznym: zdobywcą sześciu nominacji do Oscara, trzech nagród BAFTA, wielu wyróżnień aktorskich. Spielberg nakręcił je w sprawdzonym teamie: od scenarzysty, dramatopisarza Toma Stopparda, poprzez legendarnego kompozytora, Johna Williamsa, kończąc na operatorze Allenie Daviau ("Kolor purpury"). Jamesa G. Ballarda zagrał Christian Bale, kolejne sławne nazwisko w kolekcji Spielbergowskich aktorskich odkryć. Tyle tylko, że dojrzała kreacja Bale'a była czysto intuicyjna. Kiedy Christian stanął na planie "Imperium słońca", miał zaledwie trzynaście lat. Bale'owi fantastycznie partneruje niezawodny John Malkovich.

Ballard był w "Imperium słońca" literackim pointylistą – relacjonował, punkt po punkcie, kolejne epizody własnego życia, nie wartościując, które były mniej lub bardziej istotne. Powieściowy Jim odkrywał w wojennym realu fantasmagoryczną złudę wywodzącą się przede wszystkim z kina. Pisze Ballard: – Jimowi zaczęła śnić się wojna. Nocą te same nieme filmy zdawały się migotać po ścianach jego sypialni i przemieniały jego śpiący umysł w opustoszałą salę kinową. Towarzysząca wojnie świadomość czegoś nierealnego, nierzeczywistego, o której pisali najbardziej przenikliwi świadkowie epoki, od profesor Barbary Skargi po Władysława Bartoszewskiego, pomagała przetrwać okropieństwa detalu.

Reklama

Dla Jima, co najbardziej urzekło Spielberga, tego rodzaju ucieczką było kino. Po powrocie z japońskiej niewoli rodzinny dom przy Amherst Avenue wydawał się Ballardowi scenerią filmową, wnętrze wyglądało "jak rekwizyty filmowych studiów w Szanghaju". Kino, zwłaszcza w dziecięcej perspektywie, spotkało się z nazbyt okrutnym życiem. Dla Ballarda artysty i pisarza ucieczką stanie się rzeczywistość ponadnormatywna, science fiction. W "Imperium słońca" musiał jednak powrócić do gorzkiego realizmu. Rozświetlone niebo nad Nagasaki w filmie Spielberga wygląda malarsko. Ale to bomba, zniszczenie i śmierć. Kino nie zastąpi życia, może jednak neutralizować ból istnienia.

IMPERIUM SŁOŃCA | USA 1987 | reżyseria: Steven Spielberg | dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty | czas: 153 min