Część krytyków zdążyła okrzyknąć go arcydziełem, na ubiegłorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym zdobył m.in. nagrodę publiczności i wyróżnienie za reżyserię. Ja jednak "Imagine" nie kupuję – film Jakimowskiego jest dla mnie olbrzymim rozczarowaniem, tym bardziej że po udanych "Sztuczkach" trzeba było na niego czekać ponad pięć lat.

Reklama

Historia młodego Anglika, który w lizbońskim ośrodku dla niewidomych naucza nowego sposobu na pozawzrokowe postrzeganie przestrzeni, może uwieść pozorną głębią, nieco baśniowym realizmem, niespiesznym tempem. Całość jednak jest niestety filmowym oszustwem – można "Imagine" przypisać dowolne znaczenia, równie dobrze można go oglądać jako nietypową historię rodzącego się między bohaterami uczucia, jak i jako metaforę sztuki, ale nic z tego nie wynika.

Jakimowski nie pozwala bliżej poznać swoich bohaterów, uwierzyć w ich emocje, marzenia i pragnienia. Nie pomaga też kompletnie nieprzekonujący Edward Hogg w roli głównej. Po "Imagine" zostają więc tylko ulotne wspomnienia: znakomitych zdjęć Adama Bajerskiego, dobrego występu Alexandry Marii Lary (utalentowana niemiecka aktorka jest najjaśniejszym punktem filmu), nic więcej.

IMAGINE | Polska, Portugalia, Francja, Wielka Brytania 2012 | reżyseria: Andrzej Jakimowski | dystrybucja: Kino Świat | czas: 105 min