"Piąta pora roku" jest krzepiącą bajką, błahostką, pozbawioną wagi wcześniejszych dzieł reżysera (takich choćby jak "Historia Liliany", ale jakże przyjemną. I to niekoniecznie dla widzów w wieku bohaterów filmu.
Barbara właśnie pochowała swojego ukochanego. Żyli razem wiele lat, dla niego zerwała kontakt z rodziną. Witold do górniczej emerytury dorabia, jeżdżąc na taksówce i grając w miejscowej orkiestrze. Los połączy ich niezupełnie przypadkowo – Barbara musi wyjechać ze Śląska, Witek – któremu kobieta wpadła w oko – zaproponuje wspólną podróż nad morze. Ciąg dalszy łatwy do przewidzenia: ona odkryje w nim kogoś więcej niż gburowatego podrywacza, on dostrzeże w niej więcej niż atrakcyjny obiekt amorów.
Ta prosta, choć subtelnie opowiedziana historyjka swoją siłę zawdzięcza przede wszystkim aktorskiemu duetowi – Ewa Wiśniewska, wspaniała jak zawsze, udowadnia, że jest jedną z największych dam polskiego kina, zaś Marian Dziędziel – od kilku lat niczym jego bohater przeżywający drugą młodość – znów zachwyca, w gruboskórnym bohaterze odkrywając niespodziewane pokłady czułości i wrażliwości.
PIĄTA PORA ROKU | Polska 2012 | reżyseria: Jerzy Domaradzki | dystrybucja: Kino Świat | czas: 96 min