Reżyser oznajmia: prostytutki istnieją i są wszędzie. W pułapkę tego zawodu wpadają zwłaszcza mieszkanki najbiedniejszych zakątków świata. Męskim ideałem nie jest kobieta piękna, mądra i niezależna, lecz ucharakteryzowana na słodką lalkę wielbicielka sado-maso. Jeśli zaś chodzi seksturystykę – są miejsca, takie jak Bangkok, które przypominają dobrze funkcjonujące supermarkety. Tam gdzie globalizacja nie dotarła, przedstawicielki najstarszego zawodu świata zaludniają brudne i ponure zaułki, a handlowanie małymi dziewczynkami jest na porządku dziennym. Informacje tego rodzaju mogłyby obrócić w perzynę światopogląd człowieka urodzonego wczoraj lub wychowanego w dżungli. Pozostali widzowie będą przez dwie godziny zastanawiać się, gdzie jest ten "inny" i "pogłębiony" obraz prostytucji, o którym reżyser opowiada w wywiadach.
W tym momentami drastycznym dokumencie nie ma niczego, co mogłoby zaskoczyć, dać do myślenia lub sprowokować do dyskusji. Michael Glawogger nie poszturchuje odbiorcy, nie zadaje mu pytań i niczego od niego nie chce. Mówi tylko: patrz i podziwiaj tę efektownie przeze mnie sfotografowaną mieszankę rozpaczy i tandety. Kolejne bohaterki wyłaniają się z niej i za chwilę w niej giną, a temu zdążającemu donikąd barwnemu korowodowi towarzyszą płaczliwe hity PJ Harvey, CocoRosie i Antony And The Johnsons.
Obraz świata taniej rozkoszy w "Chwała dziwkom" jest rozległy i panoramiczny, a zaludniające go kobiety przewidywalne. Glawogger obwieszcza: schemat jest wszędzie ten sam, a ludzie różnych ras i religii bez problemu się do niego dopasowują. Jego film, powierzchowny, pozbawiony napięcia, ilustruję tę ze wszech miar słuszną, szkolną tezę w znakomity sposób. Bo też i nic poza tezą nie ma w nim właściwie znaczenia.
CHWAŁA DZIWKOM | reż. Michael Glawogger | Austria, Niemcy 2011 | czas: 119 min