"Panie Burton, dzięki, że wbił pan kołek w serce moich młodzieńczych marzeń" – napisał amerykański internauta po seansie "Mrocznych cieni", zirytowany, że reżyser bezceremonialnie potraktował oryginał. Serial "Dark Shadows", nadawany w latach 1966 – 1971 otoczony jest bowiem w Stanach Zjednoczonych prawdziwym kultem, a kolejne próby reanimowania go (w roku 1991 oraz 2004) skończyły się niepowodzeniem. Nic więc dziwnego, że amerykańska publiczność patrzy na film Tima Burtona krytycznie. Widzom, którzy z serialem nie mieli styczności, "Mroczne cienie" powinny się jednak spodobać. Pod warunkiem że zaakceptują typową dla Burtona przerysowaną campową estetykę.
Akcja zaczyna się pod koniec XVIII wieku, gdy Barnabas Collins, młody spadkobierca rodu osiadłego niedawno w Nowej Anglii, łamie serce pięknej Angelique. Dziewczyna, która okazała się wiedźmą, zabija ukochaną Barnabasa, a mężczyznę zamienia w wampira. Potem spętanego łańcuchami i zamkniętego w trumnie więzi w grobie, by jego cierpienie trwało wiecznie. Wieczność okazuje się niespełna dwoma stuleciami: przypadkowo uwolniony w 1972 roku Barnabas wraca do ponurego domostwa, gdzie mieszkają potomkowie rodu Collinsów: nieco dysfunkcyjni i chimeryczni wprawdzie, ale przecież krew nie woda... Wampir wprowadza się do posiadłości, swoje ekstrawaganckie zachowanie tłumacząc brytyjskim pochodzeniem. A gdy zorientuje się, że w miasteczku wciąż żyje – i doskonale sobie radzi – Angelique, prowadząca zakład przetwórstwa rybnego, postanowi rzucić jej jeszcze jedno wyzwanie. Tym razem biznesowe.
"Mroczne cienie" wiernych fanów twórczości Tima Burtona niczym nie zaskoczą: to barwne, surrealistyczne widowisko, utrzymane na granicy groteski i horroru z wytwórni Hammer Films (tym razem ze zdecydowaną przewagą elementów komicznych). Doskonale sprawdzają się aktorzy: Michelle Pfeiffer, Eva Green, Chloe Grace Moretz. I zwłaszcza Johnny Depp znakomicie bawi się swoją rolą (ponoć w dzieciństwie jako fan serialu marzył o tym, by być Barnabasem Collinsem). Burton nieźle też wygrywa zderzenie purytańskiej mentalności wampira ze schyłkową epoką dzieci kwiatów. A że wszystko to już wcześniej – nie tylko w dziełach twórcy "Jeźdźca bez głowy" – widzieliśmy? W końcu siła kina Burtona zawsze leżała w umiejętnym i stylowym przetwarzaniu popkulturowych klisz.
MROCZNE CIENIE | USA 2012 | reżyseria: Tim Burton | dystrybucja: Warner Bros. | czas: 113 min