Thriller Finchera był przełomem nie tylko w reżyserskiej karierze późniejszego twórcy "Social Network" i "Benjamina Buttona", pozostaje także jednym z największych aktorskich spełnień Brada Pitta i Morgana Freemana. Obaj grają policjantów, Somerseta i Millsa, poszukujących wyrafinowanego mordercy, dla którego każda ofiara stanowiła odwzorowanie jednego z siedmiu grzechów głównych.

Reklama

Fincher znakomicie panuje nad suspensem. Pod tym względem wydaje się pokrewny Hitchcockowi. Podobnie jak w wielu filmach autora "Ptaków", w "Siedem" akcja toczy się właściwie niemrawo – poza druzgoczącym finałem – filmowi brakuje tak zwanych spektakularnych scen. A jednak "Siedem" ogląda się z zapartym tchem. Minuta po minucie, w coraz większym stopniu stajemy się uczestnikami perwersyjnej gry, zaprojektowanej przez tajemniczego mordercę. Bardzo intensywna wizualna strona filmu – ulice zalane deszczem, atmosfera permanentnego klinczu, w którym znajdują się bohaterowie, a w kolorystyce dominujące brązy i zgaszone czerwienie, przenika się z dwuznaczną temperaturą opowieści. Fatalizm czuje się tutaj w powietrzu. Kiedy w ostatniej scenie, tuż po wypełnieniu ostatniego z przykazań, ekran zalewa słońce, przyzwyczajeni do mroku, mrużymy oczy. Jasność oślepia dobro. Zło było jednak bezpieczniejsze...

Kontemplowanie tego zagadkowego, stojącego na styku religii i seksualnych inwersji filmu, wspomagają znakomite dodatki. Otrzymujemy dostęp do alternatywnego zakończenia "Siedem", reportaże z planu, komentarze twórców, notatki z produkcji itd. Lektura obowiązkowa.

SIEDEM | reżyseria: David Fincher | dystrybucja: Galapagos