Emir Kusturica odwiedza miejsca, w których w różnych fragmentach swego życia bywał Diego Maradona: Buenos Aires, Neapol, Kuba. Maradona gości z kolei w rodzinnych stronach Kusturicy. Piłkarz opowiada reżyserowi na zmianę o piłce, uzależnieniu i swoich poglądach politycznych. Jego rewolucyjne wypowiedzi są naiwne i populistyczne jak mowy Castro. To najmniej ciekawa część tego dokumentu: zdjęcia z wieców politycznych, gdzie buńczuczne mowy wygłasza wenezuelski prezydent Hugo Chavez, czy sceny, kiedy Maradona w basenie wyznaje swoją miłość przywódcy Kuby.

Reklama

Film wciąga, kiedy oglądamy Maradonę prywatnie, z rodziną albo kiedy przypomina sobie swoje wielkie mecze, chociażby ten, kiedy strzelił Anglii bramkę ręką. Kusturica pokazuje też kościół Maradony, gdzie ślub bierze się poprzez złożenie hołdu Diego i strzelenie bramki ręką. Opowiadając o genialnym piłkarzu, stara się jego biografię przypasować do swoich filmów. Udaje mu się, bo losy Diego są jak dzieje bohaterów "Czarny kot, biały kot" czy "Ojciec w podróży służbowej" – pogmatwane, przerażająco-śmieszne, pełne tryumfów i porażek.

Maradona według Kusturicy | reżyseria: Emir Kusturica | dystrybucja: Kino Świat