Skąd takie imię – "Oscar"?
Oscar: Moja "matka chrzestna" Margaret Herrick, bibliotekarka Akademii Filmowej, miała na mój widok powiedzieć: Przypomina mi mojego wujka Oscara Pierce'a. Usłyszał to pewien dziennikarz (Sidney Skolsky – red), podchwycił i tak już zostało... Osobiście wolę wersję mówiącą, iż nazwę "Oscar" nadała mi Betty Davis.
Masz szczęście do pięknych kobiet... Która z nich zrobiła na tobie największe wrażenie?
Zawsze marzyłem, żeby przytuliła mnie Marylin Monroe... Nie udało się, ale wylądować w ramionach właśnie Betty Davis, czy Julii Roberts też nie było źle...
Jak to robisz, że kobiety tak za tobą szaleją?
Chciałbym wierzyć, że mam to "coś", ale mówią, że po prostu podwajam dochody z filmu.
Ściskali cię też faceci...
Niektórzy nawet za bardzo... Co też wyczyniał ze mną Jack Palance, który przy odbiorze wykonał kilkanaście pompek...
Za to Jack Nicholson ściskał cię aż trzy razy...
Oscar: - ... i Walter Brennan też. Katharine Hepburn była jeszcze lepsze - dostała mnie cztery razy. Cóż, fachowcy.
Ściskają cię, płaczą, ale potem różnie się z tobą obchodzą...
Fakt. Taka Kate Winslet, czy Rachel Weisz ustawiły mnie w łazience. To przykre...
...a inni wystawiali cię na sprzedaż.
Ale jest różnica, gdy zlicytują cię za 861 tys. dolarów (taką cenę osiągnęła statuetka Oscara, którą Orson Welles otrzymał za film "Obywatel Kane" – red), a "zaparkowaniem" między toaletką, a bidetem...
Każdy ma problemy. Ty masz pieniądze, sławę i kobiety. To mało?
I 24 kategorie do obściskania. Wieczór wręczania Oscara to wieczór ciężkiej pracy – dla wszystkich.