Film Hoopera, którego angielski tytuł brzmi "The King's Speech" (Mowa króla), okazał się we wtorek triumfatorem uroczystości ogłoszenia nominacji do tegorocznych Oscarów. Zdobył łącznie 12 nominacji, w najważniejszych filmowych kategoriach: najlepszy film, reżyseria i pierwszoplanowa rola męska.
Tematem filmu Hoopera jest historia króla Anglii Jerzego VI, który - niczym starożytny Demostenes - uczy się, jak przestać się jąkać. Pomaga mu w tym logopeda Lionel Logue (gra go Geoffrey Rush, nominowany do Oscara w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy), co ostatecznie usuwa przypadłość utrudniającą królewskie przemówienia. Pozbycie się jąkania u brytyjskiego monarchy jest szczególnie ważne ze względu na zbliżający się wybuch II wojny światowej. Naród Zjednoczonego Królestwa potrzebuje bowiem moralnego wsparcia do walki z hitlerowskimi Niemcami. Główną rolę w "Jak zostać królem" zagrał Colin Firth; zdobył za nią nominację w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy.
Trudności w wygłaszaniu publicznych przemówień brytyjskiego monarchy poznajemy już od pierwszych scen filmu, gdy książę Yorku Albert próbuje odczytać list swojego ojca, króla Jerzego V, na zakończenie Wystawy Imperialnej w Londynie. Słowa księcia Alberta - dzięki transmisji BBC - mają trafić do poddanych Imperium Brytyjskiego na całym świecie. Wkrótce jąkającemu się królowi rusza z pomocą jego niekonwencjonalny uzdrowiciel, co rozpocznie ich długotrwałą przyjaźń.
Historia króla Jerzego VI - sfilmowana przez Hoopera - jest oparta na faktach. Książę Albert wstąpił na tron w maju 1937 r. po niespodziewanej abdykacji jego starszego brata Edwarda VIII. Jako osoba mająca trudności z wysławianiem się i w dodatku nieśmiała książę Yorku niechętnie obejmuje królewskie rządy. Przyjmując imię Jerzego VI chciał kontynuować politykę swojego ojca i odbudować prestiż monarchii w społeczeństwie Zjednoczonego Królestwa.
Film "Jak zostać królem", który jest produkcją brytyjsko-australijską, trwa 118 minut. W Polsce film dystrybuuje Kino Świat.
Kolejna piątkowa premiera to film "Ludzie Boga" Xaviera Beauvois, który w ubiegłym roku zdobył Grand Prix na festiwalu filmowym w Cannes. Podobnie jak film Hoopera, także i ten odwołuje się do prawdziwych, ale i dramatycznych wydarzeń z końca marca 1996 r. Wówczas świat obiegła wiadomość, że w Algierii specjalne jednostki komandosów prowadzą intensywne poszukiwania zakonników-trapistów, uprowadzonych w nocy z klasztoru Tibhirine 100 km na południe od Algieru.
Dwa miesiące później znaleziono ciała zamordowanych zakonników, a wydarzenia z okresu pięćdziesięciu sześciu dni ich uwięzienia, a także moment ich śmierci, pozostały niewyjaśnione.
Film "Ludzie Boga" ukazuje ostatnie kilka miesięcy życia małej grupy chrześcijańskich mnichów w "krainie muzułmanów". I choć nie jest szczegółowym zapisem historycznym, to jednak próbuje uchwycić ducha tych wydarzeń i ukazać ich wpływ na mnichów. Opowieść rozpoczyna się na kilka tygodni przed ultimatum terrorystów nakazującym wszystkim cudzoziemcom opuszczenie kraju. W Wigilię uzbrojona terrorystyczna bojówka włamuje się do klasztoru. Mnisi stają przed dylematem: wyjechać, czy zostać? Muszą podjąć tę decyzję grupowo. Obie ewentualności niosą za sobą określone konsekwencje. Gdy mnisi odmawiają ochrony wojskowej, rząd Algierii nakazuje im powrót do Francji.
Film odniósł ogromny sukces we Francji - informuje PAP jego dystrybutor Gutek Film. Obejrzało go tam ponad 3 mln widzów. Dla porównania inne filmy, które również były nagradzane w Cannes, m.in. "Prorok" Jacquesa Audiarda i "Klasa" Laurents Cantet, zobaczyło ok. 1,5 mln widzów. Nawet "Pianista" Romana Polańskiego może pochwalić się tylko 1,7 mln widzów.
"Ludzie Boga" to piąty film w dorobku reżyserskim Xaviera Beauvois. W rolach głównych wystąpili znakomici francuscy aktorzy: Lambert Wilson, Michael Lonsdale, Olivier Rabourdin.