Wynajęta Indianka

Do największych oscarowych skandali należy ten, którego sprawcą był sam Marlon Brando. W 1973 roku nie przybył na galę, w zastępstwie wysyłając na nią Indiankę z plemienia Apaczów, niejaką Sacheen Littlefeather. Zrobił to oczywiście w ramach protestu przeciwko dyskryminowaniu rdzennych mieszkańców kontynentu. Jak się jednak po latach okazało, Indianka nie była żadną Indianką, tylko wynajętą przez gwiazdora mało znaną latynoską aktorką. Trzeba jednak przyznać, że swoją rolę panna Maria Cruz odegrała wspaniale!

Reklama
AP

Nudysta na wizji

Rok później widzów gali zmroziło inne wydarzenie – otóż za plecami Davida Nivena (zapowiadającego pojawienie się królowej ekranu Elizabeth Taylor!) przebiegł przez scenę nagi mężczyzna, pokazując gest, który parę lat później mogliśmy zobaczyć u Lecha Wałęsy - znak zwycięstwa. Jak się później okazało, był to Robert Opel – początkujący aktor, komik i fotograf. Występ na Oscarach był chyba rolą jego życia, tym bardziej, że nie trwało ono długo – Opel został kilka lat później zastrzelony podczas napadu rabunkowego. Niektórzy spekulują, że występ frywolnego Roberta nie był spontaniczny, a bardzo dokładnie zaplanowany przez producentów gali.

Zaradna żona

Żona jednego z członków Akademii Filmowej, pani Shirlee Ford z rozbrajającą szczerością wyznała dziennikarzom, że wypełnia kwestionariusze dotyczące nominowanych filmów za Henry'ego. Dziennikarze nie wyszli jeszcze z pierwszego szoku po tym śmiałym oświadczeniu, gdy pani Ford dodała, że wiele żon akademików tak robi... Wiadomo: światem rządzą mężczyźni, a mężczyznami kobiety. Ilu nagrodzonych twórców zawdzięcza sukces pani Ford?

Z papieroska do aresztu

Reklama

Dość zabawną – no, może nie do końca – przygodę podczas uroczystości rozdania Oscarów miał nasz rodak, reżyser i operator Zbigniew Rybczyński w 1982 roku. Otrzymał on statuetkę za najlepszą animację krótkometrażową ("Tango") i jeszcze w czasie trwania imprezy wyszedł na papierosa – nic dziwnego, musiał sobie zapalić, żeby ostudzić emocje. Gdy chciał wrócić okazało się, że... ochrona nie chce go wpuścić z powrotem! Nie pomogły tłumaczenia, że przed chwilą dostał nagrodę. Ochrona była nieprzejednana, więc zdenerwowany Rybczyński kopnął jednego ze służbistów. Niestety, po tym incydencie wylądował w areszcie.