Denzel Washington jako Hannibal
Netflix oficjalnie potwierdził, że Denzel Washington zagra tytułową rolę w historycznej superprodukcji "Hannibal". Scenariusz napisał John Logan ("Gladiator"), a za kamerą stanie Antoine Fuqua, z którym wybitny aktor regularnie współpracuje - począwszy od "Dnia próby", za udział w którym otrzymał Oscara, po remake "Siedmiu wspaniałych" oraz trzy części serii akcji "Bez litości".
Sentyment na linii aktor-reżyser jest więc zupełnie naturalny, ale zarazem nie dziwią kontrowersje wokół takiego a nie innego castingu. Hannibal był bowiem pochodzenia semickiego, w związku z czym zatrudnienie do jego filmowej biografii aktora afroamerykańskiego, choćby tak znakomitego jak Washington, przekłamuje historię - twierdzi tunezyjska prasa. Niebezzasadnie.
Wzburzone nastroje stara się załagodzić ministra kultury Tunezji Hayet Ketat-Guermazi, która wyraziła nadzieję, że film będzie kręcony w jej kraju, by jak najwierniej oddać realia historyczne, a przy tym, oczywiście, wspomóc tunezyjską gospodarkę. Ministra zauważa też, że skoro film mimo wszystko będzie fikcją, reżyser i producenci z Netflixa mają pełne prawo do własnej wizji artystycznej.
Kontrowersje wokół filmów "historycznych" Netflixa
Te zapewnienia nie przekonują jednak przeciwników Washingtona w roli Hannibala, którzy przywołują wcześniejszy analogiczny przypadek, kiedy to Egipt otwarcie buntował się przeciw obsadzeniu czarnej aktorki Adele James w tytułowej roli w fabularyzowanym dokumencie Netflixa "Królowa Kleopatra".
Media zauważają też, że ostatnio Denzel Washington nie ma szczęścia do "trafionego" castingu - grał szkockiego lorda w "Tragedii Makbeta" Joela Coena, a niebawem stawi się na planie kontrowersyjnego "Gladiatora 2" Ridleya Scotta. Podkreśla się jednak, że w tych przypadkach przynajmniej chodzi o całkowicie fikcyjne historie, a biografia wodza Kartaginy, nawet fabularna, to już zdecydowanie większy problem.