Birdman, Hiszpanka i Mortdecai w jednym, czyli kinowe premiery tygodnia w pigułce
1 Najnowszy film Alejandro Gonzáleza Inárritu ma aż dziewięć nominacji do Oscarów i, oczywiście, jest jednym z faworytów tegorocznych nagród Akademii Filmowej. To historia przebrzmiałego gwiazdora, wsławionego niegdyś rolą superbohatera (tytułowego Birdmana), który postanawia odzyskać dawną sławę. Film przez wielu krytyków okrzyknięty arcydziełem, z życiową rolą Michaela Keatona. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Media
2 Nieudolna adaptacja powieściowego cyklu Josepha Delaneya. Wyreżyserowana przez Sergieja Bodrowa opowieść o uczniu stracharza (czyli mistrza walki z potworami) powstawała z problemami przez kilka lat, i to niestety czuć. Wysilony scenariusz, nieprzekonujące efekty specjalne i okropne aktorstwo doborowej skądinąd obsady. Najbardziej szkoda Jeffa Bridgesa: to kolejna (po "R.I.P.D" oraz "Dawcy pamięci") pomyłka w jego filmografii
Universal Pictures
3 Oparta na faktach historia nauczyciela, który traci wzrok, ale próbuje to ukryć przed podopiecznymi, dyrekcją szkoły, a nawet przed swoimi najbliższymi. Film Jacka Lusińskiego, choć inspirowany głośną sprawą, skutecznie unika taniej, gazetowej publicystyki. Przede wszystkim dzięki świetnej, wyważonej i oszczędnej roli Andrzeja Chyry. Choćby dla niego warto wybrać się do kina
Kino Świat
4 "Hiszpanka" podzieliła polskich krytyków. Historia o niemieckim medium, doktorze Abuse (Crispin Glover), który miał zapobiec powrotowi prezydenta Paderewskiego do Poznania przed wybuchem Powstania Wielkopolskiego zbiera skrajnie różne recenzje. – Łukasz Barczyk mniej dba o chronologię wydarzeń czy fakty historyczne, chociaż nie ma w filmie przeinaczeń, zachowane zostały także najważniejsze punkty zwrotne przygotowań do powstania. Historia pisana wielką literą jest dla Barczyka psikusem i igraszką. Losy Europy lub losy świata polegają na zrządzeniu kilku okoliczności lub widzimisię kilkorga polityków – pisze Łukasz Maciejewski w recenzji dla "DGP". CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Media
5 Miniserial wyreżyserowany przez mistrza filozoficznego kina Bruno Dumonta do polskich kin trafia jako zmontowany w całość, trwający ponad trzy godziny film. Ale niech nie zraża was jego długość: opowieść o śledztwie prowadzonym przez dwóch nieudolnych policjantów i o życiu na francuskiej prowincji ma w sobie zaskakująco dużą dawkę inteligentnego, czasami absurdalnego humoru i równie wiele mądrych obserwacji współczesnego świata. Warto
Media
6 Film, który oczarował członków festiwalu w Cannes, więc przyznali mu Grand Prix. Alice Rohrwacher pięknie opowiada historię swego dorastania w ekscentrycznej rodzinie w Toskanii. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Media
7 – Oglądając "Czarny węgiel, kruchy lód", nie mogłem się nadziwić, że właśnie ten film wygrał ubiegłoroczny festiwal w Berlinie – pisze Łukasz Maciejewski w recenzji dla "DGP". – Owszem, chiński kryminał jest stylowy, reżyserowi sprawnie udało się połączyć konwencję moralitetu doprawioną sporą dawką czarnego humoru, ale doprawdy w tym przypadku trudno mówić o wielkim wydarzeniu. Podejrzewam, że bez nagrody w Berlinie film nigdy nie trafiłby do polskiej dystrybucji. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Media
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję