"Mickey 17" wszedł na ekrany polskich kin dziś, 14 marca, tydzień po światowej premierze.
Kto stoi za filmem?
Twórcą filmu i jego współscenarzystą jest nagrodzony Oscarem autor scenariusza i reżyser kultowego już "Parasite", Bong Joon Ho, znany również z tak cenionych produkcji, jak "Snowpiercer: Arka przyszłości", "Okja", "Matka", "Zagadka zbrodni" czy "The Host: Potwór".
W roli głównej występuje Robert Pattinson ("Zmierzch", "Batman", "Tenet"), a partnerują mu laureatka BAFTA Naomi Ackie ("Mrugnij dwa razy", "Lady M.", "Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie"), nominowana do Oscara Toni Collette ("Szósty zmysł", "Był sobie chłopiec", "Dziedzictwo. Hereditary"), nominowany do Oscara Steven Yeun ("Minari", "Nie!", "Okja"), Michael Monroe ("Dinosaur", "Wielkie nadzieje", "Outlander", Patsy Ferran ("Życie", "Tom i Jerry", "Piękny kraj") i Cameron Britton ("Mindhunter", "Mężczyzna imieniem Otto", "Dziewczyna w sieci pająka") oraz czterokrotnie nominowany do Oscara Mark Ruffalo ("Biedne istoty", "Spotlight", "Foxcatcher", "Wszystko w porządku").
O czym jest film?
Głównym bohaterem "Mickey 17" jest niezapowiadający się na... bohatera Mickey Barnes (Robert Pattinson), który nieoczekiwanie podejmuje się wyjątkowej pracy. Jego pracodawca żąda bowiem ostatecznego poświęcenia. Mickey musi umrzeć, żeby zarobić.
Dobre recenzje
Film kosztował 118 milionów dolarów, a w pierwszy weekend w kinach na świecie zarobił 50 milionów. Trudno więc na razie wyrokować, czy inwestycja się zwróci, ale sukces artystyczny jest już pewny – nawet jeśli krytycy zgodnie podkreślają, że "Mickey 17" to nie jest dzieło na miarę "Parasite".
Na portalu RottenTomatoes film ocenia pozytywnie 78 proc. krytyków, zaś na polskim Filmwebie średnia ocen wynosi 6.7.
"Dawno nie bawiłem się tak dobrze w kinie – trochę Moon z Rockwellem, trochę Fiasko Lema, trochę pomysłów z Dicka i trochę przaśnej zabawy. Pattinson mistrz!" – zachwyca się Jan Tracz.
"Skrzyżowanie Snowpiercera z Okją. Bong trochę za często się powtarza i ma lekkie problemy z dramaturgią, ale warto było czekać na jego powrót" – pisze Wojciech Tutaj.
"Jeden ze słabszych filmów Bonga Joon-ho, a i tak o kilka klas lepszy od wielu nowych SF. Pattinson wspaniale się tu bawi, a my razem z nim" – zauważa Radosław Czyż.