Film "Juror #2" pojawi się na platformie Max.
Dziwna taktyka Warnera
Za Oceanem dzieło 94-letniego Clinta Eastwooda co prawda było dystrybuowane na wielkich ekranach, ale tylko w 50 kinach, co stanowi śmieszną liczbę. Początkowo zresztą wytwórnia Warner Bros. planowała od razu wprowadzić film na platformę Max, ale po naciskach środowiska zdecydowała się na symboliczną premierę kinową. Studio nie zamierza jednak robić filmowi kampanii oscarowej, mimo że zdaniem krytyków obraz ma wszelkie predyspozycje, by powalczyć o nagrody.
Na portalu RottenTomatoes film ma aż 92 proc. pozytywnych recenzji. Krytycy uważają, że "Juror #2" to "trzymający w napięciu thriller prawniczy, który stanowi nie tyle podsumowanie bogatej kariery reżyserskiej Clinta Eastwooda, ile kolejne wspaniałe przypomnienie jego talentu do tworzenia dramatycznych opowieści".
Nie jest do końca jasne, dlaczego Warner postępuje tak z własną produkcją. Zwolennicy teorii spiskowych uważają, że powodem są konserwatywne poglądy polityczne nobliwego twórcy, ale nie trzyma się to kupy, zważając na pozycję Clinta Eastwooda i niezmienny szacunek progresywnej branży.
Dużo bardziej prawdopodobna wydaje się zachowawczość wytwórni po klęsce finansowej poprzedniego filmu Eastwooda, "Cry Macho", który przy 33-milionowym budżecie zarobił w kinach jedynie połowę tej kwoty. Tylko to wciąż nie wyjaśnia, a przeciwnie - prowokuje kolejne pytania, dlaczego w takim razie Warner znów wyłożył na kolejny film twórcy 30 milionów dolarów.
Tak czy inaczej, pewne już jest, że "Juror #2" trafi na platformę Max w USA 20 grudnia. Czy tego samego dnia nastąpi polska premiera filmu, czy - co bardziej prawdopodobne - będzie to późniejszy termin, na tę chwilę jeszcze nie wiadomo.
O czym jest "Juror #2"?
Tytułowym bohaterem filmu jest Justin Kemp (Nicholas Hoult), członek ławy przysięgłych w medialnym procesie o morderstwo. W pewnym momencie mężczyzna uświadamia sobie, że to on doprowadził do śmierci ofiary. Staje wówczas przed trudnym dylematem: pokierować ławą przysięgłych tak, aby prawda nie wyszła na jaw, czy oddać się w ręce wymiaru sprawiedliwości.
W filmie dochodzi do ciekawego spotkania po latach Nicholasa Houlta z Toni Collette. Oboje poznali się na planie komediodramatu "Był sobie chłopiec" z Hugh Grantem z 2002 roku. Nastoletni Hoult wcielał się wówczas w tytułowego chłopca, a Collette grała jego matkę.