„Rozwijamy trzy własne projekty i przymierzamy się do czwartego. Serial Bystre oczka adresowany jest do dzieci z deficytem wzroku, ale może także trafić do najmłodszych widzów w wieku od 2 do 4 lat. Mamy już w tej chwili pilotażowy odcinek. Projekt jest ważny społecznie i unikalny na skalę europejską” – powiedział Maciej Chmiel.
„Bystre oczka” składały się będą z 52 odcinków po 6 minut.
Serial „Warzywne biuro śledcze” adresowany do dzieci w wieku od 8 do 12 lat. „Antropomorfizowane rośliny rozwiązują zagadki kryminalne i naukowe. Jesteśmy już w fazie tworzenia. Mamy wszystkie 52 scenariusze 12-minutowych odcinków. Praca na plastyką jest zaawansowana. Do końca roku chcemy być gotowi z pierwszym odcinkiem” – powiedział dyrektor Studia.
Trzecią produkcją jest pełnometrażowa animacja „Husarz”. „Trwają prace nad scenariuszem i dogłębne badania epoki. To jest wiek XVII. Zastanawiamy się, w którą stronę pójść. Chcemy opowiedzieć o polskim zwycięstwie, a do tego nic bardziej się nie nadaje, jak polska husaria. Jest wiele filmów o męczeństwie, a nie ma o zwycięstwach. Chciałbym, aby ten film odpowiadał na żywotne zapotrzebowanie” – powiedział dyrektor.
Film ukaże, jak powstawał wojownik. Zwieńczeniem jego historii będzie bitwa pod Kłuszynem, która otworzyła nam drogę do Moskwy.
Studio rozważa jeszcze realizację czwartego projektu. Zdaniem dyrektora, jest zbyt wcześnie, by o nim mówić. Zaznaczył jedynie, że byłaby to „klasycznie piękna polska opowieść osadzona we współczesności”.
Różna dynamika projektów
W tej chwili nie wiadomo jeszcze, kiedy widownia pozna nowe filmy. „Dwa lata temu naiwnie sądziłem, że być może uda się zrobić w jednym czasie, ale rzeczywistość to zweryfikowała. Każdy projekt ma swoją dynamikę” – zaznaczył Maciej Chmiel.
Ważne są pieniądze. Studio zabiega o nie. „Wyprodukowanie serialu +Bystre oczka+ to kwota około 10 mln zł. Przy +Warzywnym biurze śledczym+, gdzie mamy do czynienia z 12-minutową formą w 52 odsłonach, to kilkanaście milionów. Film pełnometrażowy, jak +Husarz+, zaczynamy od 25 mln zł i kierujemy się do 50 mln zł, a może nawet więcej. Współcześnie duże produkcje międzynarodowe, do których chcemy równać, to koszt na poziomie 100 mln USD, z czego drugie tyle idzie na marketing i promocję. Obecnie, przy tak dużej nadpodaży filmu animowanego, to jedyny sposób, żeby się przebić” – powiedział dyrektor bielskiego Studio.
Potrzebni są także twórcy. Zespół rysowników i animatorów liczy zaledwie 10 osób. „To nie jest wystarczające, by zrealizować którykolwiek z projektów. Musimy przeprowadzić nabór i z pewnością będziemy posiłkowali się wsparciem innych polskich firm, które zaprosimy” – wyjaśnił Chmiel.
Jak dodał, Studio zamierza kształcić animatorów. „Otrzymaliśmy 20 mln zł dotacji z UE między innymi na to, by stworzyć w Bielsku-Białej (…) szkolenie rysowników i animatorów. To dwa fachy bardzo potrzebne nie tylko w animacji, ale i filmie fabularnym czy grach. Polski system edukacyjny nie dostarcza takich pracowników. Z całym szacunkiem dla szkół filmowych, ale one skupiły się na pracy z człowiekiem, który będzie przygotowany do - powiedzmy - rocznej pracy solowej z własnym projektem filmu krótkometrażowego” – wyjaśnił.
Studio na ten cel ma zagwarantowane także 4,5 mln zł z resortu kultury na tak zwany wkład własny. Szkoła ma powstać w ciągu dwóch lat.
Zdaniem Macieja Chmiela, animacja, czasem niedoceniana, ma ogromne znaczenie w kształtowaniu dzieci. „Polska kultura jest unikalna. (…) Reksio czy Bolek i Lolek przekazywały niegdyś polskie DNA; to choćby sposób, w jaki postacie odnoszą się do siebie i jak rozwiązują konflikty. (…) W tej chwili nadpodaż filmów animowanych na rynkach światowych powoduje, że mamy ich zalew. W Polsce dzieci są od zarania wystawione na agresywny kod kulturowy, który przychodzi z zewnątrz. To nie zawsze jest pozytywne, ponieważ zakłóca coś, co jest naszym polskim sposobem myślenia, budowania rodzin, rozwiązywania rodzin, czy wychowywania dzieci” – uważa.
Chmiel podkreślił, że animacja jest „ubogą krewną”, a powinna mieć pierwszorzędne znaczenie. „Od niej zaczyna się edukacja filmowa, estetyczna, czy przekazywanie idei” – podkreślił.
Studio Filmów Rysunkowych powstało w 1947 r. W bielskiej wytwórni powstawał przede wszystkim seriale dla najmłodszej widowni o przygodach Reksia, Bolka i Lolka, Baltazara Gąbki, czy Pampaliniego. Z bielskim studio współpracowali m.in. Zbigniew Lengren, Jan Szancer, Józef Szajna, Jan Brzechwa, Ludwik Jerzy Kern, Stefan Kisielewski, Krzysztof Komeda i Krzysztof Penderecki.