Podczas gali otwarcia dyrektor Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Leszek Kopeć podkreślił, że "oprócz Konkursu Głównego, który dzięki sporom toczonym dwa miesiące temu jest obszerniejszy niż zwykle" w tegorocznym programie znalazły się dwie debaty poświęcone propozycjom reformy festiwalu. Ich organizatorami są kolejno Gildia Reżyserów Polskich i Stowarzyszenie Filmowców Polskich.
"Festiwal, w moim pojęciu, jest wspólnym dobrem, które ma służyć środowisku filmowemu, a z drugiej strony widzom – uczestnikom, gościom i wszystkim tym, których polskie kino interesuje. Chciałbym życzyć sobie i państwu dobrego odbioru, miłych wrażeń, wielu owocnych dyskusji i osiągnięcia dobrego, sensownego ładu, jeśli chodzi o porządek na przyszłość w związku z organizacją festiwalu, selekcją filmów i wyborami programowymi" – powiedział.
Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek podkreślił, że FPFF to "projekcje filmowe, dyskusje, debaty, koncerty, wystawy i to, co najważniejsze – wspaniała atmosfera, która co roku towarzyszy temu wydarzeniu". "Życzę państwu niezwykłych wrażeń, przeżyć nie tylko podczas projekcji filmowych, ale tych wszystkich zdarzeń, które będą naszym udziałem w ciągu nadchodzącego tygodnia" – zaznaczył.
Festiwal zainaugurował pokaz najnowszego filmu Agnieszki Holland "Obywatel Jones", którego światowa premiera odbyła się w lutym podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie. To opowieść o młodym walijskim dziennikarzu Garethcie Jonesie (w tej roli James Norton), który w latach 30. XX wieku odkrył tajemnicę Wielkiego Głodu na Ukrainie.
Reżyserka, która przyjechała do Gdyni razem z ekipą filmu, podziękowała dyrektorowi FPFF za zaproszenie do otwarcia imprezy, które – jak podkreśliła – jest zaszczytem. "Cieszę się również, że doszliście panowie do wniosku, że nie należy naruszać dobrych reguł i wyjmować z selekcji filmów, które zostały wybrane przez Zespół Selekcyjny, bo gdyby nie to, nie mogłabym tutaj stać. Po prostu solidarność by mnie skłaniała do tego, żeby jednak nie zjawiać się na tym festiwalu. Mam nadzieję, że to był taki epizod, nieporozumienie, ale myślę, że całe środowisko filmowe chciałoby, żeby do takich nieporozumień nie dochodziło i żeby festiwal rozwijał się w stronę, która jest nam wszystkim bliska. Tzn. żeby to był festiwal sztuki filmowej, gdzie najlepsze filmy znajdują właściwe dla siebie miejsce" – powiedziała.
Holland zwróciła uwagę, że "Obywatel Jones" to film historyczny, ale pytania, które stawia, są "ciągle albo znowu aktualne". "Czym jest dziennikarstwo? Czym jest prawda? Czym są fake newsy i dlaczego są używane? Czym jest korupcja mediów i do czego prowadzi tchórzostwo rządów? Do czego prowadzi obojętność społeczeństw? Jaka jest cena odwagi w trudnych czasach i czy dziennikarz nie ma obowiązku być odważnym? Myślę że są takie czasy, kiedy odwaga co prawda jest droga, ale szalenie ważna. Myślę, że odważni powinni być nie tylko dziennikarze, ale również filmowcy" – stwierdziła, co publiczność zgromadzona w Teatrze Muzycznym skwitowała długimi brawami.
Jak dodała, film "opowiada również o jednej z największych zbrodni komunistycznych – o Hołodomorze, Wielkim Głodzie, zainicjowanym i sprowokowanym przez Stalina". "Myślę, że za mało mówimy o ofiarach wielkich zbrodni komunizmu i wielkich zbrodni innych totalitarnych systemów. To nie jest tylko przestroga, przypomnienie. To jest obudzenie w nas empatii i wyobraźni. Myślę, że wszystkie ofiary zasługują na pamięć i na zrozumienie tego, do czego prowadzi nienawiść" - zaznaczyła.
Projekcję "Obywatela Jonesa" poprzedził pokaz odtworzonej wersji "Powrotu Birbanta" Kazimierza Prószyńskiego. "To był 1902 r., kiedy niezwykle utalentowany Kazimierz Prószyński, konstruktor i wynalazca, zbudował biopleograf - maszynę, która była jednocześnie projektorem i kamerą filmową (…). Tymże urządzeniem w 1902 r. nakręcił +Powrót Birbanta+. Niestety, ten film nie zachował się po dzisiejsze czasy. Nie zachowało się także po dzisiejsze czasy urządzenie Kazimierza Prószyńskiego, dlatego Narodowe Centrum Kultury Filmowej w Łodzi zdecydowało się to urządzenie zrekonstruować, używając wyłącznie materiałów z epoki, części zamiennych z początku XX w." - powiedział dyrektor NCKF w Łodzi Rafał Syska.
"Obywatel Jones" to jedna z 19 produkcji, które znalazły się w tegorocznym Konkursie Głównym. O najważniejsze nagrody festiwalu – Złote i Srebrne Lwy - rywalizować będą również m.in. "Ciemno, prawie noc" Borysa Lankosza, "Czarny mercedes" Janusza Majewskiego, "Dolina Bogów" Lecha Majewskiego, "Piłsudski" Michała Rosy i "Mowa ptaków" Xawerego Żuławskiego.
Szansę na nagrody mają także: "Ikar. Legenda Mietka Kosza" Macieja Pieprzycy, "Boże Ciało" Jana Komasy, "Słodki koniec dnia" Jacka Borcucha, "Interior" Marka Lechkiego, "Legiony" Dariusza Gajewskiego oraz "Kurier" Władysława Pasikowskiego.
Wśród produkcji nominowanych do Złotych Lwów znalazły się również: "Pan T." Marcina Krzyształowicza, "Proceder" Michała Węgrzyna, "Solid Gold" Jacka Bromskiego, "Supernova" Bartosza Kruhlika, "Żelazny most" Moniki Jordan-Młodzianowskiej, "Ukryta gra" Łukasza Kośmickiego oraz "Wszystko dla mojej matki" Małgorzaty Imielskiej.
Najlepsze tytuły wyłoni jury w składzie: reżyser teatralny, filmowy i telewizyjny Maciej Wojtyszko (przewodniczący), scenografka Ewa Braun, producent Piotr Dzięcioł, aktorka Bożena Dykiel, montażysta Paweł Laskowski, scenarzystka i producentka Ilona Łepkowska, reżyserka Maria Sadowska, reżyser dźwięku Nikodem Wołk-Łaniewski oraz autor zdjęć filmowych i reżyser Jerzy Zieliński.
W Konkursie Filmów Krótkometrażowych uczestniczy 27 filmów, zrealizowanych przez szkoły filmowe i innych producentów, m.in. w ramach programu "30 minut" Studia Munka – Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Oceniać je będzie jury pod przewodnictwem reżyserki Kingi Dębskiej, w którym znalazły się: producentka Natalia Grzegorzek oraz reżyserka i scenarzystka Katarzyna Klimkiewicz.
Filmy można oglądać także w sekcjach pozakonkursowych. W cyklu "Panorama Polskiego Kina" pokazane zostaną m.in. "Nic nie ginie" Kaliny Alabrudzińskiej, "Dariusz" Jerzego Gruzy, "Eastern" Piotra Adamskiego, "Sługi wojny" Mariusza Gawrysia, "Całe szczęście" Tomasza Koneckiego oraz "Władcy przygód. Stąd do Oblivio" Tomasza Szafrańskiego.
W sekcji "Polonica", poświęconej międzynarodowym koprodukcjom, które powstały ze znacznym polskim udziałem, znalazły się m.in. "High Life" Claire Denis (Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Polska, USA), "Ayka" Sergeya Dvortsevoya (Chiny, Polska, Niemcy, Rosja, Kazachstan) i "Rzeka" Emira Baigazina (Kazachstan, Polska, Norwegia) oraz "Dowłatow" Aleksieja Germana jra (Polska, Serbia, Rosja).
44. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych potrwa do soboty 21 września.