ARS powstało w 1995 r. z inicjatywy Andrzeja Kucharczyka – współwydawcy pierwszego w Polsce specjalistycznego pisma branżowego "FilmPro" oraz wcześniejszego opiekuna takich ośrodków kinowych jak Kijów, Warszawa, czy też założone w 1912 r. kino Wanda.

Reklama

Kino ARS od nowego najprawdopodobniej zniknie z kamienicy ul. św. Tomasza, czemu sprzeciwiają się mieszkańcy Krakowa. Pod dostępną w internecie petycją - o "deklarację realnej i skutecznej pomocy" oraz "deklarację ochrony wartości zabytkowej, kulturowej, historycznej i wartości historii kinematograficznej obiektu przed przyszłymi działaniami właściciela kamienicy przy ul. św. Jana 6" - do Rady Miasta apeluje ponad 6,5 tys. osób.

Jak przypominają inicjatorzy petycji, zabytkowy ośrodek kultury znajduje się obecnie w trudnej sytuacji, gdyż umowa najmu kina kończy się z ostatnim dniem bieżącego roku, a co za tym idzie zmuszone ono będzie do zakończenia swojej działalności w dotychczasowej formie, w obecnym miejscu.

"Wyrażamy swój niepokój związany z deklarowanymi planami (...) obecnego właściciela kamienicy – związanymi z przestrzenią na której dziś działa kino ARS" - napisano i dodano, że "deweloper zapowiada remont budynku w celu stworzenia hotelu".

"Centrum kinowe kontynuuje tradycję projekcji filmowych dawnej sali Sztuka, w których to Krakowianie mieli możliwość brać udział od 1916 roku. Bez interwencji radnych miasto najprawdopodobniej straci najważniejsze miejsce z punktu widzenia historii kinematografii, z którą to przecież Kraków jest tak silnie związany" - czytamy w treści petycji.

Inicjatorzy petycji oraz podpisani pod nią miłośni ARS-u wyrażają zaniepokojenie "możliwym upadkiem kolejnego ośrodka kultury" i oczekują od radnych "podjęcia odpowiednich działań mogących w przyszłości zapewnić kinu dalsze działanie w jego obecnym miejscu oraz pomoc w przeniesieniu części ośrodka do innej lokalizacji, jeśli niemożliwym będzie zachowanie całego obiektu". "Mamy nadzieję, iż pokażą Państwo poszanowanie dla wartości, które tworzą charakter miasta" - dodano.

Reklama

Zaangażowane w obronę kina przy ul. św. Tomasza osoby protestowały przeciwko zamknięciu kina pod Urzędem Miasta Krakowa. Jak podkreślali organizatorzy akcji, "jesteśmy świadkami końca jednego z najważniejszych punktów na mapie kinematografii w Polsce".

"Znajdujemy się w momencie, w którym coraz mniej dziwią nas kolejne decyzje deweloperskie, gdzie kosztem kulturowego dorobku, wieloletniej tradycji oraz przywiązania mieszkańców miasta do miejsc określających charakter Krakowa powstają kolejne inwestycje" - pisano na Facebookowym profilu wydarzenia.

Zamieszanie wokół instytucji skomentowała rzecznik prezydenta Krakowa Monika Chylaszek. "Sytuacja kina ARS jest dla nas o tyle skomplikowana, że - doceniając oczywiście rolę kin studyjnych - trudno nam jest udzielić mu pomocy. Dlatego, że mamy tutaj do czynienia z prywatną kamienicą, więc nie możemy w żaden sposób wpłynąć na właściciela i to, w jaki sposób chce wykorzystywać swoją własność" - powiedział Chylaszek.

Jak podkreśliła, "miasto nie dysponuje miejscami, które mogłyby służyć za pomieszczenia kinowe". "Wiem, że są specyficzne wymogi dotyczące wysokości takiego pomieszczenia, bo rozmawialiśmy z właścicielami" - wyjaśniła Chylaszek i dodała, że "odbyło się spotkanie, podczas którego dyskutowano, czy miasto mogłoby coś takiego zaproponować".

"Staramy się szukać partnera, który mógłby ARS-owi pomóc. Mam nadzieję, że kino znajdzie odpowiednie miejsce w centrum, bo do tego wszyscy są przyzwyczajeni" - powiedziała i wyraziła nadzieję, że "kino nie zniknie z mapy kulturalnej Krakowa".