68-letni aktor wychowuje 12-letniego Dylana i 10-letnią Carys wraz z żoną, Catherine Zeta-Jones. Kiedy usłyszał od dzieci, że chcą grać w filmach, z początku nie był zachwycony, jednak za ich namową zmienił zdanie.
- Dylan i Carys chcą być aktorami - oznajmił Douglas. - Kiedy mi to obwieścili, zrzedła mi mina. Ale w tym tygodniu Dylan ma grać w szkolnym musicalu "Artful Dodger". Przyszedł do mnie i mówi: "Tato, czy mogę prosić cię o przysługę: Wiesz, że świetnie radzę sobie w szkole, że gram w musicalu i że ciężko pracuję ". Odparłem: "Tak, synu". A on na to: "Nie mógłbyś mi trochę pomóc? Na przykład załatwić jakąś rolę w filmie". No i mnie namówił. Szykuje się parę castingów do ról dziecięcych, więc pozwoliłem dzieciakom na nie iść. Martwiłbym się, gdybyśmy mieszkali w Los Angeles, ale na szczęście żyjemy w Nowym Jorku, którym jeszcze nie rządzi show-biznes i producenci filmowi. Tu nie jest tak łatwo zejść na złą drogę.
Dorobek Michaela Douglasa zamyka film "Behind the Candelabra".