Zdemolował hotel w Marrakeszu, gdy kręcił "Aleksandra". Był bohaterem seks-taśmy, która trafiła do internetu – to tylko niektóre ze skandali, jakie przydarzyły się temu niefrasobliwemu Irlandczykowi. Co chwilę donoszono też o jego uzależnieniu od alkoholu i narkotyków. Teraz Colin Farrell prowadzi znacznie spokojniejszy tryb życia. O swojej przemianie opowiedział niemieckiemu dziennikowi "Suddeutsche Zeitung".
Imprezuje nie tylko rzadziej, ale i krócej. – Nie bawię się do upadłego jak szaleniec. W klubach ląduję tylko od czasu do czasu, gdy spędzam wieczór z przyjaciółmi. Gdy zaczynają się drinki, mnie zazwyczaj już nie ma – powiedział. Były partner Alicji Bachledy-Curuś chętniej wybiera się na festiwale filmowe albo premiery.
Jak w takim razie wypełnia sobie wolny czas? – Czytam wiele książek. Często gram na gitarze, ale raczej kiepsko. Mam dwóch synów, z którymi spędzam dużo czasu, kiedy akurat nie pracuję. Ćwiczę jogę, pływam, organizuję jednodniowe wycieczki i chodzę do restauracji. Oglądam również filmy – przyznał w wywiadzie 36-letni aktor.
W domu nie organizuje już żadnych imprez. Zaprasza natomiast znajomych na nocne maratony filmowe. – Zamawiamy jedzenie, pizzę lub sushi. Oglądamy filmy Johna Houstona, Francisa Capry, Williama Wylera... Od siódmej wieczór do drugiej w nocy trwa taka noc filmowa. Potem koniec. Dla mnie to wystarczająca impreza – opisuje swoje nocne życie Colin Farrell.