Za poruszającą opowieść, przywracającą wiarę w miłość wbrew losowi, za prawdziwy obraz ważnego fragmentu środkowoeuropejskiej historii - napisali w uzasadnieniu swojej nagrody dziennikarze, którzy uznali "Różę" za najlepszy film pokazany na ubiegłorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Reklama

Dramat w reżyserii Smarzowskiego to opowieść o dojrzewaniu do miłości dwojga dorosłych, okaleczonych przez wojnę ludzi, którym wojna odebrała najbliższych. Marcin Dorociński za rolę byłego akowca Tadeusza, który otacza opieką, a później obdarza miłością Mazurkę o imieniu Róża, zdobył w Gdyni nagrodę dla najlepszego pierwszoplanowego aktora. Przyznało mu ją festiwalowe jury.

Akcja "Róży" rozgrywa się w latach 1945-46 na Mazurach, na terenie starego pogranicza polsko-pruskiego. Po zakończeniu II wojny światowej Mazury - w XIX wieku i w pierwszej połowie wieku XX poddawane silnemu naciskowi germanizacyjnemu - zostają włączone do Polski. Rozpoczyna się proces repolonizacji miejscowej ludności. Ci Mazurzy, którzy czują się Niemcami, zaczynają wyjeżdżać do Niemiec. Jeśli chcą zostać, mają posługiwać się językiem polskim. W domostwach Mazurów osiedlają się nowi mieszkańcy, wśród nich polscy repatrianci ze wschodu i osadnicy z Mazowsza.

Latem 1945 r. na teren Mazur dociera Tadeusz (Dorociński). W sierpniu 1944 r. mężczyzna walczył w Powstaniu Warszawskim, był świadkiem śmierci własnej żony, zabitej w okrutny sposób. Po wyzwoleniu zawędrował na Mazury, postanowił bowiem przekazać wdowie pamiątki po żołnierzu Wehrmachtu, którego śmierci także był świadkiem. Tadeusz trafił do domu Róży (Kulesza), a następnie poznał dramatyczną historię życia kobiety.

Przed uroczystą premierą "Róży", która pod koniec stycznia odbyła się w Warszawie, Dorociński powiedział PAP: Myślę, że powstał naprawdę dobry, poruszający film. O jego scenariuszu, napisanym przez Michała Szczerbica, i o filmowym Tadeuszu aktor mówił: Historia mnie ujęła. Niektórzy mówili, że to jest zbyt kryształowa postać i że to nie jest możliwe. A ja znam ludzi, którzy przeżyli wojnę i byli tacy sami. Wierni zasadom, twardzi, mocni.

Agata Kulesza, wcielająca się w postać Róży - za którą to rolę zebrała od krytyków wiele pochwał, uznała w rozmowie z PAP: Myślę, że to najlepsza rola, jaką do tej pory zagrałam. Smarzowski, według Kuleszy, to reżyser empatyczny. Ma wielki szacunek do innych ludzi, dzięki temu artyści poświęcają mu bardzo dużo energii i emocji. Wojciech jest obserwatorem. Wie, o czym chce opowiedzieć i robi to - mówiła aktorka.

Sam reżyser podkreślił w rozmowie z PAP, że "Róża" to "przede wszystkim film o miłości". Mam nadzieję, że będzie wzruszał - powiedział Smarzowski.

Oprócz Dorocińskiego i Kuleszy, w obsadzie "Róży" są m.in. Jacek Braciak, Kinga Preis, Marian Dziędziel i Eryk Lubos.